W Zabrzu ratownik trafił do szpitala z urazem szczęki po tym, jak uderzył go mężczyzna, który wezwał pogotowie do swojego dwuletniego dziecka. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że dziecko ma drgawki. Trudno było wywnioskować z chaosu, bełkotu i wyzwisk, o co naprawdę chodzi, ale zespół został wysłany natychmiast. Trafił na miejsce po czterech minutach. Lekarka i ratownik pobiegli do dziecka, natomiast drugi ratownik, który wyciągał sprzęt, usłyszał wyzwiska pod swoim adresem i został znokautowany przez dość dużego mężczyznę, jak się okazało - ojca - opowiada Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Ratownik na trzy minuty stracił przytomność. Po tym, jak dziecko zostało przewiezione do Śląskiego Centrum Pediatrii w Zabrzu, pomocy trzeba było też udzielić ratownikowi. Trafił do szpitala z urazem szczęki. Policja zajmuje się tą sprawą. Nie postawiła jeszcze zarzutów agresywnemu ojcu, bo zależą one od opinii lekarza. Do drugiego ataku doszło w Chorzowie. Poszkodowany został lekarz. Stanął w obronie kobiety, która atakowana przez konkubenta, schroniła się w stacji pogotowia. Napastnik wbiegł za nią. - Na parterze był lekarz, który chciał kobietę zasłonić. Został uderzony pięścią w twarz. Warga nadawała się do szycia, a rano miałem już informację, że odezwał się, niestety, krwiak śródczaszkowy. Lekarz leży na OIOM-ie w Piekarach Śląskich - mówi dyrektor WPR. Dodaje, że zarówno ratownicy medyczni jak i lekarze coraz częściej spotykają się z agresją. (abs) Anna Kropaczek