Ostatnio głośno jest o krzyżach w szkołach. Trwa dyskusja, czy ich obecność nie jest zamachem na świeckość państwa i szeroko pojętą wolność. To efekt wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że należy zdjąć krzyż w jednej z włoskich szkół, bo na jego obecność nie zgadzają się ateiści. Dziennikarze "Gazety Codziennej" postanowili sprawdzić, jak ta kwestia wygląda w wielowyznaniowej Wiśle. To, że krzyż nie wisi, nie znaczy, że go nie ma W większości miejscowych szkół krzyża w salach nie ma. Tylko nieliczne placówki mają specjalne sale katechetyczne do nauki religii, gdzie wiszą krzyże. W Liceum Ogólnokształcącym im. P. Stalmacha krzyż znajduje się tylko w gabinecie dyrekcji. - Kiedy religia weszła do szkół i padła propozycja, by krzyże były w każdej placówce, sprawę przedyskutowaliśmy na radzie pedagogicznej, z młodzieżą i samorządem szkolnym - wspomina Danuta Kozyra, dyrektorka liceum. Młodzież zadecydowała, że przez wzgląd na wielość wyznań krzyże w salach nie są potrzebne. - Młodzież argumentowała, że krzyż nosi się w sercu, nie trzeba go demonstrować -dodaje dyrektor Kozyra. Jednocześnie zwraca uwagę na atmosferę panującą w wielowyznaniowym gronie pedagogicznym. - Chyba jesteśmy jedyną szkołą w Polsce, gdzie dyrektor jest ewangelikiem, zastępca wyznania prawosławnego, a drugi zastępca katolikiem. Atmosfera jest życzliwa, bardzo tolerancyjna. To, że krzyż nie wisi, nie znaczy, że go nie ma - zauważa pani Danuta. Ważna jest tolerancja, wzajemny szacunek Zespół Szkół Hotelarsko- Gastronomicznych ma osobną salę do katechezy i to w niej wisi krzyż. - Obecność krzyża w tej sali młodzieży bardzo pomaga. Intencje są bardzo poważne. Nie chodzi o błahe sprawy, żeby matematyka się szybko skończyła. Modlimy się w intencji taty chorego na raka, ojca, który jest uzależniony od hazardu, kolegi, który się powiesił - wyjaśnia siostra Halina Koćwin, Salezjanka. Sama młodzież uważa, że najważniejsze jest poszanowanie wolności drugiego człowieka. - Ważna jest tolerancja, wzajemny szacunek, ale i szacunek do naszej historii, tradycji. Jeszcze nie tak dawno były strajki, by krzyże mogły wisieć w publicznych miejscach - zauważa jedna z uczennic "Patelnioka". - Komuś może przeszkadzać czador muzułmanek, mój habit i krzyż też mogą razić. W ten sposób zmierzamy do źle pojętej tolerancji, zabijamy wszelką demokrację - uważa siostra Halina. Trzeba szukać uniwersalnych rozwiązań Na poziomie szkół podstawowych problem krzyża praktycznie nie istnieje. - Dzieci nie zauważają braku krzyża na ścianie - mówi ojciec Tomasz Urbański uczący religii katolickiej w Wiśle-Malince. Zajęcia z dziećmi zaczyna i kończy modląc się w kole. - W wiślańskich specyficznych warunkach trzeba szukać uniwersalnych rozwiązań - wyjaśnia zakonnik. Często pojawia się także argument odpowiedniego zachowania w obecności krzyża. - Młodzież w szkole nie przywiązuje aż tak wielkiej uwagi do symboli. Pod krzyżem padnie brzydkie słowo, dojdzie do niewłaściwego zachowania, a jest to znak wymagający szacunku - zauważa Bożena Walkiewicz, nauczycielka z podstawówki w Wiśle-Czarnem. Nie tylko szkoły starają się stworzyć przestrzeń do funkcjonowania wszystkich wyznań. Wiadomo, że m.in. Świadkowie Jehowy nie uznają krzyża. W kaplicy przy cmentarzu komunalnym krzyż znajduje się więc w specjalnej wnęce. W czasie nabożeństw Świadków Jehowy jest zasłaniany. W Wiśle jest 12 wyznań. Dominują luteranie (50 proc.). Katolicy stanowią 30-procentową grupę. Reszta to Świadkowie Jehowy, baptyści, Zielonoświątkowcy, Adwentyści Dnia Siódmego oraz mniejsze tzw. wolne kościoły. Katarzyna Koczwara Krzyże zdjąć czy zostawić? Podyskutuj!