- Przeżywamy tu gehennę - skarży się Stanisław Serwan. Targowisko na terenie byłych zakładów odzieżowych Juwenia jest chętnie odwiedzane przez Czechów, bo działa codziennie i znajduje się tuż nad Olzą, między mostami Przyjaźni i Wolności. Można tu łatwo i szybko trafić, nawet piechotą. Nic więc dziwnego, że prywatny bazar coraz bardziej się rozrasta. Cieszyniacy mieszkający przy pobliskiej ul. Schodowej mają już tego jednak dość. Tylko hałas i brud - Ruch zaczyna się już nocą. Handlarze nie zwracają uwagi na ciszę nocną, hałasują, głośno słuchają muzyki - opowiada Zbigniew Rumiński. Mieszkańcy narzekają też na brud i bałagan, który zostawiają kupcy. - Ciągle unoszą się w powietrzu folie i opakowania, ludzie załatwiają swoje potrzeby pod naszymi oknami lub w klatkach schodowych. Nie każdy wie, gdzie znajdują się toalety - dodaje pan Zbigniew. Ponure nastroje mieszkańców spotęgowała informacja o zagospodarowaniu terenu przyległego do budynków mieszkalnych. - Niedawno otrzymaliśmy pismo, że na placu, gdzie stoją puste magazyny firmy Centrostal, tuż koło obecnego targowiska, ma powstać 140 kolejnych straganów. Strach pomyśleć, co wtedy będzie się działo - mówi Serwan. Budy zamiast turystów Mieszkańcy nie mogą pogodzić się z tym, że tak piękna okolica zwana Cieszyńską Wenecją jest wykorzystana do celów handlowych. - Tutaj miała być dzielnica spokoju, po której przechadzają się turyści, a jest brudne targowisko -mówią. Tuż za bazarem jest urokliwie położony kwartał z domkami zawieszonymi tuż przy lustrze wody oraz od mostkami i kładkami przecinającymi wąski kanał. Kiedyś sztucznym kanałem wypływającym z Puńcówki i wpadającym do Bobrówki spławiano z Olzy drewno do cieszyńskiego tartaku. Wartki nurt Młynówki napędzał także koła wielkiego młyna, od którego jedna z furt w murach miejskich a później uliczka nazywała się Młyńska Brama. Malownicze domki stanęły nad kanałem w XVII wieku. Budowali je rzemieślnicy - tkacze, sukiennicy, białoskórnicy oraz kowale wykorzystujący wodę do pracy. Dziś miejsce to jest niestety zaniedbane. Miasto nic nie może Mieszkańcy napisali pismo do burmistrza Cieszyna, w którym poinformowali, że nie zgadzają się na zorganizowanie kolejnego placu targowego w okolicy ich domów. Władze miasta z pismem jeszcze się nie zapoznały. Włodzimierz Cybulski, wiceburmistrz Cieszyna, mówi jednak, że niezależnie od tego, co w piśmie jest, urząd i tak ma związane ręce, bo teren jest prywatny i jego właściciel może robić co chce. - Nie możemy nic nakazać - tłumaczy Włodzimierz Cybulski. Jego zdaniem targowisko to prędzej czy później i tak przestanie istnieć. - Do miasta przyjeżdża coraz więcej deweloperów poszukujących ciekawych terenów do zagospodarowania. A to miejsce jest ciekawe i być może kiedyś powstanie tam coś w rodzaju eleganckiej galerii handlowej - dodaje wiceburmistrz. Potrzeba odrobiny cywilizacji - Proszę popatrzeć na czeską stronę, tam widzimy park, huśtawki dla dzieci, a tu krzywe budy, folię i śmieci - pokazuje Stanisław Serwan. W tej okolicy mieszka od dzieciństwa. Zapewnia, że jeśli będzie trzeba, mieszkańcy zaprotestują -przywiążą się do bramy i nie wpuszczą handlarzy na teren bazaru. - Nie jesteśmy przeciwni inwestycjom. Jeśli koniecznie musi być w tej pięknej okolicy prowadzona działalność handlowa, a nie rekreacyjna, to niech to będzie schludny sklep lub coś murowanego, cywilizowanego - dodaje Zbigniew Rumiński. Autor: DOKA, TWO