Jak powiedział dyspozytor WUG, do wypadku doszło w niedzielę kilkanaście minut przed północą 665 metrów pod ziemią, w rejonie skrzyżowania ściany wydobywczej z chodnikiem wentylacyjnym. Trwały tam prace związane z przygotowaniem ściany do wydobycia węgla. - Dwaj górnicy mają poparzone ręce i plecy, a jeden z nich także twarz - relacjonował dyspozytor. Jak poinformował Wojciech Jaros z Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, płomień poparzył pracowników transportujących materiały w rejon ściany wydobywczej. W klasyfikacji górniczej wypadki oceniono jako lekkie, jednak może się to zmienić, w zależności od opinii lekarzy. Jeden z poszkodowanych trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, drugi do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Do wypadku doszło w tzw. ruchu "Wesoła", który przed połączeniem kilka lat temu z kopalnią "Mysłowice" był samodzielnym zakładem. Z informacji nadzoru górniczego wynika, że obecnie nie ma już zagrożenia dla pracowników. Rejon, gdzie doszło do zapalenia metanu, został zamknięty, monitorowane są stężenia tego i innych gazów. - Stężenia gazów w powietrzu opływowym stopniowo spadają, ok. 8.30 były już poniżej wartości dopuszczalnych. O dalszych działaniach zdecyduje kierownik akcji i powołany przy nim zespół doradczy - powiedział Jaros. Okoliczności wypadku wyjaśni Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach.