Do wypadku doszło w środę przed północą, w trakcie drążenia nowego chodnika na poziomie 420 metrów. Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Jolanta Talarczyk, pracownik został pochwycony przez część maszyny drążącej chodnik. Do kolejnego wypadku doszło ok. godz. 6 nad ranem w czwartek w kopalni Szczygłowice w Knurowie na poziomie 450 metrów pod ziemią. - Na przenośniku taśmowym został znaleziony nieprzytomny pracownik firmy zewnętrznej z zakładu wierceń i kotwienia. Prawdopodobnie też wykonywał roboty związane z przygotowaniem nowego wyrobiska - dodała Talarczyk. Podała, że uległ wielonarządowym obrażeniom, a jego stan jest bardzo ciężki. Przyczyny i okoliczności wypadków bada Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku pod nadzorem Urzędu Górniczego w Katowicach. Zmarły w "Krupińskim" górnik jest ósmą tegoroczną ofiarą wypadków w polskim górnictwie, a szóstą - w polskim górnictwie węgla kamiennego. Z kolei ciężkich obrażeń doznało w górnictwie dziewięciu górników, z czego siedmiu w węglu kamiennym. Do poprzedniej tragedii śmiertelnej doszło 17 marca w kopalni "Marcel" w Radlinie - 45-letniego sztygara zmianowego przygniotły wówczas oderwane od stropu skały. Kopalnia "Krupiński" należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. 5 maja ubiegłego roku doszło tam do zapalenia metanu. W wyrobisku 820 metrów pod ziemią zginęły wówczas trzy osoby: górnik i dwaj idący z pomocą poszkodowanym ratownicy. Ciało drugiego z nich odnaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań. 11 kolejnych górników zostało rannych.