Przed rokiem te same czynniki spowodowały tragiczny wypadek w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej. Wybuch metanu odebrał życie 23 górnikom. Przyczyną tragedii w Rudzie Śląskiej były ewidentne błędy osób, które lekceważyły zasady bezpieczeństwa. Szefowie posyłali górników w niebezpieczny rejon, byle tylko nie przerywać pracy, zmniejszyć koszty likwidacji ściany wydobywczej, odzyskać cenne urządzenia. Zaniżano odczyty stężenia gazu, uszkodzono czytniki metanu. Lekceważono naturę, a ta okrutnie się zemściła. Czy ta tragedia nauczyła nas czegoś? Niekoniecznie. Fakty, jakie udało się ustalić "Polsce", są szokujące. W tym roku w Halembie Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach od stycznia do 16 listopada aż 99 razy wstrzymywał roboty górnicze oraz ruch maszyn i urządzeń. Między innymi z powodu nieprzestrzegania rygorów bezpieczeństwa w sytuacji zagrożenia wybuchem metanu. Z dramatu, którego rocznica przypada w środę, nie wyciągnięto wniosków. Według danych komisji bezpieczeństwa pracy Wyższego Urzędu Górniczego głównymi przyczynami wypadków śmiertelnych i ciężkich od stycznia do końca października tego roku były: przebywanie w niedozwolonych miejscach, nieskuteczna ocena i profilaktyka zagrożeń, obsługa maszyn bez uprawnień, brak nadzoru i tolerowanie prac niezgodnych z przepisami. Górników ciągle gubią rutyna, brak oceny niebezpieczeństw i naginanie przepisów.