Na listopadowej sesji wiślańscy radni złożyli wniosek, aby straż wyposażyć w rejestrator rozmów telefonicznych. Urządzenie ma usprawnić i ułatwić pracę stróżów prawa. - W chwili obecnej większość zgłoszeń jest anonimowa. Zdarzają się również głupie żarty czy fałszywe informacje. Liczymy, że rejestrator spowoduje, iż ubędzie tego typu zgłoszeń. Ktoś, kto zechce zrobić głupi kawał zastanowi się dwa razy, gdy usłyszy, że jest nagrywany - tłumaczy komendant straży Andrzej Gańczarczyk. Rejestrator ma też inne atuty. Gdy rozmowa zostanie nagrana, w każdej chwili będzie można do niej wrócić i rozstrzygnąć sporne kwestie. Ostatnio jeden z mieszkańców zgłosił straży, że jego sąsiad zasmradza okolicę dymem. Według strażnika, zgłaszający nie podał swoich danych. Po przyjechaniu na miejsce rzekomego incydentu, strażnicy nic nie stwierdzili i nie podjęli interwencji. Kilka dni później mężczyzna, który złożył zawiadomienie, poskarżył się burmistrzowi na Straż Miejską, że ta nie zareagowała na jego telefon. - Ponieważ nie można było stwierdzić jak było naprawdę, skargę uznano za bezzasadną. Rejestrator rozmów rozwiązałby tego typu problemy - mówi przewodnicząca komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Danuta Ucher. Zgodnie z obowiązującym prawem, jedynie służby publiczne, takie jak policja, straż pożarna czy pogotowie ratownicze, nie muszą informować, że rejestrator jest u nich zainstalowany. Koszt rejestratora to około 500-600 zł. Jest to wydatek jednorazowy, uzależniony od pojemności dysku twardego, na którym zapisywane będą rozmowy. KRZYSZTOF KACZOROWSKI