W piątek przypada 30. rocznica tragicznych wydarzeń w katowickiej kopalni. Od milicyjnych kul zginęło wówczas dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Mimo wielu przeszkód lekarze i pielęgniarki pomagali im, narażając się na szykany. Odsłonięta w piątek w szpitalu tablica upamiętnia także powstanie i działalność Solidarności w tej placówce. Jednym z pomysłodawców uroczystości był współzałożyciel związku, b. minister zdrowia, prof. Grzegorz Opala. - Chcemy upamiętnić zarówno powstanie Solidarności w Centralnym Szpitalu Klinicznym, jak i wspaniałą postawę lekarzy i pozostałych pracowników służby zdrowia 16 grudnia 1981 r., w organizowaniu pomocy górnikom rannym w czasie pacyfikacji strajku w kopalni Wujek - wyjaśnił profesor. - Ten wielki zryw sprzeciwu owocował przygotowaniami do przemian i odbudowy niepodległego, samorządnego państwa. A dla naszego środowiska stanowił podwaliny do odbudowy samorządności zawodowej i uczelnianej - ocenił były minister, który przewodniczy komitetowi założycielskiemu stowarzyszenia "Solidarność i Pamięć". Według prof. Opali, środowisko medyczne może być dumne ze swojej postawy w tamtym okresie. Wśród osób, których postawa została w piątek upamiętniona, jest m.in. lekarz, były rektor Śląskiej Akademii Medycznej i członek Solidarności, prof. Andrzej Łępkowski. W dniach 16-18 grudnia 1981 r. brał on udział w operacjach rannych górników z Wujka. W trakcie jednej z operacji wyjął pocisk z ciała rannego górnika. Pocisk ten, jako dowód zbrodni na kopalni, ukrywał przed SB aż do 1994 r., kiedy ujawnił to przed Sądem Wojewódzkim w Katowicach. Ten pocisk to jeden z dwóch zachowanych przez lekarzy dowodów zbrodni, które nie zostały zniszczone. W latach 1989-91 współpracował z Sejmową Komisją Nadzwyczajną posła Jana Marii Rokity, badającą m.in. działalność MO i SB w stanie wojennym. Pomagał rannym w staraniach o renty inwalidzkie i specjalne. Górnicy wspominają także dr. Zbigniewa Mazana - lekarza, który 16 grudnia 1981 r. pełnił dyżur w pogotowiu ratunkowym. Samodzielnie, bez zlecenia, z zespołem pojechał pod kopalnię Wujek, aby nieść pomoc rannym. Mimo zakazu ze strony MO przedarł się przez milicyjno-wojskowy kordon na teren kopalni do przyszybowego punktu medycznego. Transportował pierwszego rannego do szpitala. Wrócił i mimo zakazu zdołał w materacu w noszach przemycić do kopalni środki medyczne potrzebne do ratowania życia. Jest jedynym lekarzem pogotowia ratunkowego, któremu udało się wejść, i to dwukrotnie, na teren kopalni. Inny zasłużony lekarz i działacz ówczesnej Solidarności to Jerzy Stasiak, który od 16 grudnia 1981 r. do stycznia 1982 r. - jako neurochirurg - brał udział w trzech operacjach górników z Wujka, którzy mieli rany postrzałowe głowy. W latach 1982-83 współpracował z Biskupim Komitetem Pomocy, uczestnicząc w akcjach zbierania oraz rozwożenia darów dla rodzin zamordowanych i rannych górników, internowanych i skazanych. Do ratowania górników przyczynił się również Józef Pethe, który w grudniu 1981 r. był kierownikiem przychodni zakładowej kopalni Wujek. Podczas strajku, mimo zakazu SB, organizował pomoc medyczną na terenie kopalni i brał udział w zabiegach medycznych ratujących życie. Po zakończeniu protestu tworzył podwójną dokumentację chorobową - chroniąc w ten sposób przed represjami rannych i zatrutych gazami górników. Urszula Wenda 13 grudnia 1981 r. pracowała w dzielnicowej przychodni zdrowia w Katowicach-Ligocie. Na wiadomość, że przed Wujkiem gromadzą się oddziały MO i WP, zabrała środki opatrunkowe oraz lekarstwa i próbowała sanitarką wjechać na teren zakładu. Gdy karetka została zatrzymana przez MO ukryła środki medyczne i przedostała się do przyszybowego punktu opatrunkowego, gdzie znoszono już pierwszych rannych. Brała udział w ratowaniu życia górników. Gdy zmarła szósta ofiara, a kolejne wymagały natychmiastowego przewiezienia do szpitala, rozpoczęła negocjacje w tej sprawie z dowódcą ZOMO, płk. Kazimierzem Wilczyńskim. Teren kopalni opuściła po zakończeniu strajku. Krystyna Frączek była lekarką w przychodni zakładowej kopalni Wujek. Podczas pacyfikacji organizowała pomoc medyczną przy szybowym punkcie sanitarnym. Udzielała pomocy rannym, niektórym z nich pomogła uratować życie. Wbrew nakazom nie opuściła terenu kopalni i na swoim posterunku wytrwała do końca strajku. Zofia Olewińska była pielęgniarką zakładowego ośrodka zdrowia przy kopalni Wujek, a Jadwiga Supernat - pielęgniarką ośrodka zdrowia w Katowicach-Ligocie. Organizowały punkty pomocy medycznej w budynku dyrekcji oraz w zakładowym domu kultury. Udzielały pierwszej pomocy zatrutym gazami i rannym uczestnikom strajku. Narażone na represje ze strony MO nie zrezygnowała z niesienia pomocy poszkodowanym.