Paulina Ligocka, z którą wiązaliśmy największe nadzieje na dobry występ polskich snowboardzistów w Vancouver, tak jak wcześniej jej kuzyni, nie zakwalifikowała się do półfinałów halfpipe'u. 26-letnia Paulina jako ostatnia z Ligockich zaprezentowała się w czwartek w Vancouver. Dziennikarze sportowi przed występem cieszynianki podkreślali, że Paulina może sprawić na olimpiadzie niespodziankę. Dwukrotna brązowa medalistka mistrzostw świata w 2007 i 2009 roku w halfpipe uparcie przekonywała, że nie jest faworytką. - Nie chcę nic obiecywać, żeby nie zapeszyć. Nie nastawiam się na konkretny wynik. Chcę po prostu wykonać dobre przejazdy - mówiła przed czwartkowym startem w Cypress Mountain. Pierwszy przejazd zupełnie jej nie wyszedł. Zawodniczka, tak jak wcześniej jej kuzyni Michał w halfpipe i Mateusz w snowcrossie, też zaliczała upadek uzyskując za swój przejazd zaledwie 11,1 pkt. (najlepsze zawodniczki zbierały po 40-45 pkt.). W drugim przejeździe kwalifikacyjnym cieszynianka popełniła ten sam błąd i znów uderzyła o pipe. Wyglądało to, jakby zjadła ją trema. Gdy wyjechała z rynny tylko złapała się za głowę... Uzyskała zaledwie 10,9 pkt. Cieszynianka odpadła z rywalizacji zajmując 28. pozycję. Wygrała Australijka Tora Bright, która w pierwszym przejeździe finału upadła, ale w drugim okazała się bezkonkurencyjna dla rywalek. Pozostałe miejsca na podium zajęły Amerykanki - srebrny zdobyła mistrzyni olimpijska z Turynu Hannah Teter, a brąz - Kelly Clark. Pozostaje czekać na sobotę i drugi występ Adama Małysza w Vancouver. Czy tym razem pokusi się o złoto? Prognozy są dobre. Na pierwszym treningu na dużej skoczni wiślanin skoczył 144 m. Na igrzyskach olimpijskich tak daleko jeszcze nikt w Whistler nie poleciał. To tylko pięć metrów mniej od rekordu skoczni. TWO