18 września 2009 r. w rudzkiej kopalni zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych.Prokuratura, na podstawie opinii biegłych, przyjęła, że metan zgromadził się w pustce powstałej po eksploatacji węgla. W wyniku np. naturalnych ruchów górotworu gaz uwolnił się; doszło do jego samozapłonu, a potem wybuchu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy - uznali eksperci. Wcześniej komisja Wyższego Urzędu Górniczego ustaliła, że do tragedii mogły przyczynić się będące w fatalnym stanie kable zasilające podziemne urządzenia. Śledczy nie znaleźli jednak na to dowodów. - Nie ma żadnych dowodów na to, że tego dnia o godzinie 10.10 było podane napięcie na przewód zasilający urządzenie - poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury prok. Marta Zawada-Dybek. Nie ma także dowodu na to, by wybuch był spowodowany przez zwarcie w przewodach lub urządzeniach.