- Oszust musiał mieć silne nerwy, ponieważ po zainkasowaniu pieniędzy nie uciekał, lecz stawał w pobliżu i obserwował nieświadomych kierowców, którzy myśląc że już zapłacili za paliwo, byli zatrzymywani przez obsługę stacji podczas próby jej opuszczenia; dopiero później spokojnie odchodził - powiedział w czwartek Paweł Łotocki z dąbrowskiej policji. Wyjaśnił, że 43-latek nagabywał na ulicy przypadkowych kierowców i przedstawiając się jako pracownik stacji paliw, oferował im zakup benzyny z rzekomej nadwyżki po okazyjnej cenie 2,5 zł za litr. Potem razem ze swoją ofiarą podjeżdżał pod jedną z dużych stacji w Dąbrowie Górniczej i nalewał im paliwo. Przestępca nie budził podejrzeń pracowników stacji, ponieważ w zwykłym, codziennym ubraniu wyglądał jak jeden z wielu kierowców. Z kolei był na tyle wiarygodny dla oszukiwanych, że ci bezpośrednio przy dystrybutorze wręczali mu wyliczoną według podanej przez niego stawki sumę i próbowali odjeżdżać. Pracownikom stacji udało się zatrzymać dwie osoby, które skorzystały z propozycji oszusta. W lutym tego roku 44-letni mieszkaniec Będzina zatankował w ten sposób 150 litrów paliwa, miesiąc później 38-latek - również z tego miasta - kupił po rzekomo okazyjnej cenie 50 litrów. Obaj kierowcy, prócz pieniędzy wręczonych oszustowi, zapłacili zwykłą cenę za paliwo. Policjanci zatrzymali 43-latka w innej sprawie, dotyczącej kradzieży telefonu komórkowego. Okazało się jednak, że jego twarz widnieje na przekazanym policji wydruku z monitoringu stacji benzynowej. Aresztowanemu już przestępcy za kradzież i oszustwa będzie groziło do 8 lat więzienia. Policjanci sprawdzają, czy oszukał więcej osób.