9 lutego 1905 r. przed sosnowiecką hutą Katarzyna carscy żołnierze otworzyli ogień do tysięcznej manifestacji pracowników kilku sosnowieckich zakładów pracy. Zginęło ponad 40 demonstrantów, ok. 150 zostało rannych. Pierwsze ówczesne strajki w Zagłębiu Dąbrowskim rozpoczęły się 1 lutego 1905 r. w sosnowieckiej fabryce Fitznera i Ampera (obecnie Foster Wheeler). W ciągu kilku dni objęły również m.in. ówczesną kopalnię Renard (później kopalnia Sosnowiec) i hutę Katarzyna (późniejsza Buczek). Wśród postulatów wymieniano m.in. wzrost płac, skrócenie czasu pracy, uznanie legalności strajku, utworzenie kasy emerytalnej, poprawę opieki zdrowotnej, utworzenie szkół dla dzieci robotników, a także wprowadzenie języka polskiego w urzędach. Listę postulatów ułożono 9 lutego podczas wiecu w kopalni Renard. Na wieść o złamaniu strajku przez część załogi huty Katarzyna, uczestnicy tej manifestacji przeszli do huty i wdarli się na jej teren. Tam otworzyli do nich ogień rosyjscy żołnierze wezwani wcześniej przez właścicieli zakładu. Polegli wtedy robotnicy pochodzili z różnych zagłębiowskich zakładów. Okazją do kolejnej manifestacji stał się pogrzeb najmłodszej ofiary zdarzeń, ucznia sosnowieckiej szkoły realnej, Aleksandra Malewicza. Strajk kontynuowano, mimo dużej liczby ofiar. Po blisko miesiącu protest przyniósł efekty. W poszczególnych zakładach właściciele skrócili czas pracy - najczęściej do 10 godzin; płace wzrosły średnio o kilkanaście procent. W części opracowań historycznych podkreślano lewicowy, socjalistyczny charakter tamtych wystąpień robotniczych; później historycy oceniali je raczej jako zryw socjalno-niepodległościowy. W czwartek o strajku i jego ofiarach przypomnieli przedstawiciele władz Sosnowca, którzy wraz z kombatantami i delegacjami uczniów oraz organizacji politycznych złożyli kwiaty pod okolicznościową tablicą z nazwiskami poległych. Odsłonięto ją przed siedmioma laty, w 100. rocznicę wydarzeń, przy bramie Huty Buczek.