Spotkanie odbyło się w przeddzień 70. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę, przy Grobie Policjanta Polskiego - jedynym takim monumencie w Polsce. - Teraz, gdy obecne władze Federacji Rosyjskiej próbują fałszować historię, musimy wołać raz jeszcze: dosyć zakłamania historii, dosyć poniewierania godności naszych bliskich, dosyć haniebnej propagandy i prowokacji ze strony władz rosyjskich - powiedziała podczas uroczystości Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia "Rodzina Policyjna 1939 r." Maria Nowak. - Nie bójmy się tego wyraźnie mówić, my wiemy, że prawda i tak zwycięży" - dodała. Także komendant główny policji Andrzej Matejuk podkreślał, że Polacy muszą dawać świadectwo prawdzie i pamiętać o bolesnej polsko-rosyjskiej karcie w historii, o tym kto był agresorem, a kto ofiarą agresji we wrześniu 1939 r. - Dziś, budując cmentarze i wznosząc pomniki pamięci na rosyjskiej i ukraińskiej ziemi, czynimy to nie po to, żeby przeszłość dzieliła nasze narody, ale po to, by oddać hołd pomordowanym i po to, by pamięć o ich cierpieniu była niemilknącym ostrzeżeniem - zaznaczył szef policji. Matejuk mówił, że policjanci II Rzeczypospolitej mieli zostać nie tylko zabici, ale i wykreśleni z pamięci. Mimo kłamstwa katyńskiego pamięć o nich przetrwała - mówił. - Wyrażam ogromny szacunek, że nie ulegliście jednak próbom nacisku, nie zgodziliście się na wymazanie z kart historii Polski tych tragicznych dla was i waszych rodzin wydarzeń - zwrócił się do rodzin policjantów. Odprawionej przy symbolicznym grobie mszy w intencji pomordowanych przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej Gerard Bernacki. Poza bliskimi pomordowanych w uroczystościach uczestniczyli też m.in. przedstawiciele władz, jednostek policji z całego kraju i uczniowie. Stowarzyszenie "Rodzina Policyjna 1939 r." powstało w 1991 r. i skupia rodziny policjantów zamordowanych w czasie II wojny światowej. Nazwą nawiązuje do organizacji "Rodzina Policyjna", działającej od 1929 roku. Rozstrzeliwania przetrzymywanych w Ostaszkowie polskich jeńców wojennych rozpoczęły się 4 kwietnia 1940 r. Obóz w Ostaszkowie, kilkanaście kilometrów na północny zachód od Kalinina (Tweru), znajdował się w dawnym klasztorze na jednej z wysp jeziora Selinger. Od listopada 1939 roku do pierwszych dni kwietnia 1940, kiedy rozpoczęła się jego likwidacja, przebywało w nim około 6,5 tys. osób. W przeciwieństwie do obozów w Starobielsku i Kozielsku, Ostaszków nie był obozem oficerskim. Rosjanie więzili w nim jedynie ok. 400 oficerów, wśród których było ok. 300 oficerów polskiej policji, zmilitaryzowanej po wybuchu wojny. W Ostaszkowie osadzono też kilkudziesięciu polskich duchownych, a także osadników wojskowych, ziemian oraz pracowników sądów. W czasie II wojny światowej zginęło lub zostało zamordowanych ok. 13 tys. spośród 36 tys. polskich funkcjonariuszy policji. Ponad 1200 z nich pochodziło ze Śląska. W symbolicznym Grobie Policjanta Polskiego w 1993 roku złożono szczątki nieznanego polskiego policjanta ekshumowanego w Miednoje. Co roku przy grobie odbywają się uroczystości ku czci pomordowanych. Jak mówiła w środę Maria Nowak, dla rodzin policyjnych to miejsce wyjątkowe. - To miejsce, w którym przypominamy sobie ostatnie pożegnania naszych ojców i dziadków, ich ostatnie słowa, uściski i pocałunki na do widzenia - powiedziała. Więźniowie Ostaszkowa zostali rozstrzelani m.in. w marcu 1940 w Twerze. Właśnie tam, a także w Katyniu i Charkowie, od marca do maja 1940 roku funkcjonariusze NKWD strzałami w tył głowy uśmiercili ok. 25 tys. oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych, wziętych do niewoli po agresji ZSRR na Polskę.