Oddano także hołd dwóm strażakom - ofiarom walki z żywiołem. W miejscu ich śmierci stanął pamiątkowy obelisk. Pożar lasu w rejonie Kuźni Raciborskiej, Kędzierzyna-Koźla, Rud Raciborskich i Rudzińca na przełomie sierpnia i września 1992 roku uznano za największy w Europie Środkowej i Zachodniej po II wojnie światowej. Objęty ogniem obszar miał obwód 120 km. Z pożarem walczyło ponad 10 tys. strażaków, żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy obrony cywilnej i leśników. Główne uroczystości zorganizowano w poniedziałek m.in. przy mogiłach poległych podczas pożaru ratowników - młodszego kapitana Andrzeja Kaczyny z jednostki w Raciborzu i druha Andrzeja Malinowskiego z Ochotniczej Straży Pożarnej Kłodnica na Opolszczyźnie. Strażacy polegli w pierwszym dniu akcji, gdy jednostki straży pożarnych zostały zaskoczone gwałtownym rozwojem pożaru w młodnikach oraz niespodziewaną zmianą kierunku wiatru. Spowodowało to odcięcie drogi ucieczki pięciu samochodom gaśniczym i 20 strażakom. Pomimo natychmiastowej akcji ratowniczej, dwaj strażacy zginęli w płomieniach. Spaliły się cztery samochody gaśnicze, kolejny został nadpalony. W wyniku pożaru do szpitali trafiło 50 osób, ok. 2 tys. odniosło drobne urazy. Walka z żywiołem należała do największych przedsięwzięć w historii polskiej straży pożarnej - uczestniczyli w niej ratownicy z 30 ówczesnych województw. Korzystali z 1,1 tys. samochodów pożarniczych, ośmiu śmigłowców, dwunastu czołgów, pługów i spychaczy, 26 samolotów typu "Dromader" oraz 50 cystern kolejowych i sześciu lokomotyw. Spaliło się 15 wozów gaśniczych i 26 motopomp. Podczas 15-dniowej walki z żywiołem udało się nie dopuścić do rozprzestrzenienia pożaru na lasy o powierzchni ok. 40 tys. hektarów. Obroniono też położone wśród płonących lasów wsie - choć ogień doszedł niemal do płotów posesji, nie spalił się żaden dom ani budynek gospodarczy. Nie ucierpiały też zagrożone firmy w Kędzierzynie-Koźlu - zakłady chemiczne i azotowe oraz skład paliwa. Pożar kompleksu leśnego w Kuźni Raciborskiej rozpoczął się 26 sierpnia 1992 r. ok. godz. 14. Ogień zauważono w pobliżu miejscowości Solarnia, przy torach kolejowych łączących Racibórz z Kędzierzynem-Koźlem. Jak później ustalono, jego przyczyną były iskry z zablokowanych kół przejeżdżającego pociągu. Powstaniu i gwałtownemu rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjały warunki pogodowe - panująca susza i dochodząca do 40 stopni Celsjusza temperatura. Po niespełna 2,5 godzinach pożar objął już powierzchnię 180 ha. Ogień rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie - w dwa dni powierzchnia pożaru zwiększyła się 10-krotnie. W szczytowym momencie, 27 sierpnia, pożar powiększał się o ponad 10 hektarów na minutę. "Ogień przesuwał się po wierzchołkach drzew z prędkością 120-150 km na godzinę. Następowały przerzuty ognia po kilkaset metrów, często nad pracującymi jednostkami strażaków - przypomniała Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej. Rozwój pożaru udało się zatrzymać dopiero 30 sierpnia. Przez kolejne dni, do 2 września, ratownicy posuwali się w głąb pożarzyska, dogaszając kolejne ogniska pożaru. Akcja dogaszania trwała do 12 września. Straty w drzewostanie oszacowano na łączną kwotę 516 mld starych zł, z czego 384 mld starych zł w woj. katowickim. Spalił się sprzęt pożarniczy za ok. 8 mld starych zł, a koszty akcji wyniosły blisko 67 mld starych zł. Obecnie okolice Kuźni Raciborskiej to jeden z największych w Europie obszarów odradzanego lasu. Teren pożaru sprzed 15 lat można zobaczyć m.in. z wieży obserwacyjnej, która należy do atrakcji turystycznych. Dla upamiętnienia poległych strażaków w Raciborzu co roku odbywa się sportowy memoriał ich imienia.