To trzeci dzień procesu. Zeznania składają uczniowie, którzy dzień przed zejściem lawiny bezpiecznie weszli i zeszli z Rysów. Jeden z nich, 20-letni Wojciech P., powiedział, że opiekun wycieczki i nauczyciel geografii w tyskim liceum, wielokrotnie instruował uczestników wyprawy, jak mają się do niej przygotować, jaki zabrać sprzęt i jak go używać. Uczniowie ćwiczyli m.in. korzystanie z raków i czekana. Mirosław Sz. mówił im także, jak zachować się na wypadek lawiny. - Wieczorem i rano w dniu wyjścia na Rysy profesor rozmawiał z ratownikami TOPR. Powiedzieli, że jest dwójka i można iść - powiedział Wojciech P. Podczas pierwszej rozprawy oskarżony sugerował, że ratownicy TOPR nie docenili zagrożenia lawinowego w dniu, w którym doszło do tragedii. Lawina, która 28 stycznia ubiegłego roku porwała pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion" działającego przy I LO w Tychach, była najtragiczniejszą w historii polskich Tatr. Mirosław Sz. odpowiada za nieumyślne przyczynienie się do katastrofy. Nie przyznaje się do winy. Według prokuratury, nie miał prawa prowadzić wycieczki na Rysy i zabierać tak licznej grupy, a ponadto nie przeszkolił odpowiednio podopiecznych. Grozi mu do 8 lat więzienia.