Ratownicy otrzymali zgłoszenie w sobotę popołudniu. Turyści szli z Kamesznicy na Baranią Górę i dalej do schroniska na Przysłopiu. W pewnym momencie zgubili szlak i nie byli w stanie go odnaleźć.Ich lokalizację udało się namierzyć dzięki aplikacji "Ratunek".W tym czasie w górach panowały bardzo trudne warunki. Temperatura spadła do -12 stopni Celsjusza i wiał silny wiatr. Dojście do zaginionych utrudniał też zasypany szlak. Po kilku godzinach ratownikom udało się sprowadzić zaginionych do schroniska. "W miejsce odnalezienia nie był w stanie dojechać skuter, dlatego bardzo wolnym tempem nastąpił marsz drogą dojścia" - relacjonują goprowcy na Facebooku.Zwracają też uwagę, że ekwipunek turystów nie był dostosowany do pogody. To nie jedyna akcja, do której musieli w weekend wyruszyć goprowcy. W sobotę grupa dziesięciu osób utknęła w rejonie Spalonej Strażnicy w Karkonoszach. Akcja sprowadzania ich trwałą do późnych godzin nocnych.Ratownicy musieli też interweniować w rejonie Babiej Góry. Grupa kilku osób chciała wejść na szczyt wyłącznie w szortach i butach - bez długich spodni, swetra, czy kurtki. Jedna z uczestniczek wyprawy osłabła z powodu wychłodzenia i nie była sama w stanie zejść na dół.