Według powiatowej inspektor nadzoru budowlanego w Bytomiu Elżbiety Kwiecińskiej o zdarzeniach przesądził zły stan techniczny tych budynków i zmiana warunków atmosferycznych - ocieplenie spowodowało rozprężenie namoczonych konstrukcji drewnianych. Straż pożarna dostawała kolejne zgłoszenia w niewielkich odstępach czasu - o godz. 10.05, o 11.20 i 13.20. W pierwszym przypadku zawalił się dach i stropy między piętrami na powierzchni ok. 25 metrów kwadratowych w kamienicy przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta - powiedział Dariusz Szczęsny z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Bytomiu. Choć nikt nie informował, że w środku mogą być ludzie, ze względu na spore rozmiary gruzowiska zdecydowano się przeszukać teren z psami. Akcja spowodowała utrudnienia w ruchu, samochody kierowano objazdami, a tramwaje miały przestoje. Druga kamienica jest usytuowana przy ulicy Chorzowskiej, na granicy dzielnicy Rozbark; tam zawaliła się część ściany frontowej budynku o powierzchni ok. 10 metrów kwadratowych. Trzeci przypadek miał miejsce już po południu. W kamienicy przy ulicy Piekarskiej zawaliły się wewnętrzne stropy na 3 piętrach na powierzchni ok. 25 metrów kwadratowych. Zdecydowano, że teren przeszuka strażacka grupa poszukiwawcza z psami z Jastrzębia Zdroju. Strażacy i psy przyjechali zaraz po przeszukaniu kamienicy przy Jagiellońskiej. Górnośląska Regionalna Sieć Sejsmologiczna Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach nie odnotowała w piątek w rejonie Bytomia żadnych poważnych wstrząsów. Zjawiska o mniejszej sile może wychwycić kopalniana sieć sejsmologiczna, ale urządzenia w kopalni "Bobrek - Centrum" nie wskazały nawet niewielkich wstrząsów. O tym, że to nie bieżąca eksploatacja górnicza spowodowała piątkowe zawalenia kamienic jest też przekonany kierownik Zakładu Ochrony Powierzchni i Obiektów Budowlanych Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach prof. inż. Andrzej Kowalski. - Bytom jest miastem "podebranym", a podziemna eksploatacja na pewno budynkom na powierzchni nie pomaga. Problemem jest tu jednak fakt, że obiekty przeznaczone do rozbiórki nie są rzeczywiście rozbierane - powiedział. Jak zaznaczyła inspektor Kwiecińska, zawalone w piątek budynki - dwa należące do gminy Bytom i jeden do Kompanii Węglowej - były do rozbiórki przeznaczone, ale nie wydano jej nakazu. "W tej sytuacji te nakazy zostaną oczywiście natychmiast wydane" - powiedziała. Adam Grzesik z biura prasowego Urzędu Miasta w Bytomiu przyznał, że rozbiórka obiektów (przeznaczonych do niej) nie przebiega szybko, bo jest kosztowna. Rozebranie jednego obiektu kosztuje od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych. W lipcu 2011 r. w bytomskiej dzielnicy Karb pod wpływem wydobycia węgla prowadzonego przez miejscową kopalnię "Bobrek-Centrum" pękały ściany budynków. Trzeba było ewakuować 567 osób zamieszkujących gminne lokale.