W południe bliscy i znajomi zabitych, ci którzy przeżyli tę tragedię, uczestnicy akcji ratowniczej i przedstawiciele władz złożą kwiaty przy pomniku upamiętniającym ofiary. Stoi on w pobliżu placu po zawalonej hali. Dach runął o godz. 17.15. W hali było wtedy około tysiąca uczestników wystawy gołębi pocztowych. Wielu udało się wyjść o własnych siłach. W kulminacyjnym momencie akcji ratowniczej na miejscu pracowało ponad 1300 ratowników - strażaków, policjantów, ratowników górniczych i medycznych, GOPR-owców, a także żołnierze i żandarmeria wojskowa. Dużym problemem była niska temperatura - kilkanaście stopni poniżej zera. Katowicka prokuratura okręgowa zamknęła śledztwo w tej sprawie w połowie lipca ubiegłego roku. Oskarżyła 12 osób. M.in. b. szefów spółki MTK, projektantów hali i szefów firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Z ustaleń dochodzenia wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. Proces ma się wkrótce rozpocząć przed Sądem Okręgowym w Katowicach.