- Dziś nie będzie świętowania - mówi ze łzami w oczach Józef Salachna, który w pożarze stracił matkę i brata. Pożar wybuchł około godz. 7.00 w domu przy przy ulicy Korczaka w Kończycach Małych. Strażacy szybko ugasili ogień, ale nie byli już w stanie uratować lokatorów. Zwęglone ciała Heleny S. i jej syna Jana S. znaleźli na podłodze w kuchni. - Mama i brat od dawna nie mieli prądu. Dom ogrzewali piecykiem, a przesiadywali przy świecach. Coś się musiało "chycić" - kiwa głową Józef Salachna odbywając konia w nietkniętej przez ogień stajni. Domek miał odcięty prąd i gaz, bo lokatorzy nie płacili rachunków. W akcji gaśniczej brało udział pięć jednostek zawodowej i ochotniczej straży pożarnej. Dokładne przyczyny pożaru zbada biegły z zakresu pożarnictwa. Dochodzenie, pod nadzorem prokuratora, prowadzi cieszyńska policja. - To już druga tragedia w Kończycach Małych w tym roku - mówi Ireneusz Brachaczek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. We wrześniu dwaj sprawcy w brutalny sposób zabili, a potem podpalili 51-letniego mieszkańca Kończyc. - Tu raczej wykluczamy udział osób trzecich - dodaje Ireneusz Brachaczek. TWO