Do tragedii doszło w niedzielę późnym wieczorem. Chłopca, leżącego na chodniku przy klatce schodowej, znalazł sąsiad i to on właśnie poinformował policję. "Dziecko spadło z okna pokoju. Spadając zahaczyło o kable" - powiedziała TVN24 mł. asp. Justyna Dziedzic. Jak się okazało, w pomieszczeniu znajdowała się także siostra chłopca, ale nie wiadomo jeszcze, czy spała, czy widziała, jak doszło do wypadku. Dwulatek zmarł około godz. drugiej w nocy w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń. Rodzice dziecka - jak wykazało badanie alkomatem - byli trzeźwi. W momencie wypadku znajdowali się w mieszkaniu. O śmierci syna dowiedzieli się od funkcjonariuszy. Matka chłopca twierdzi, że kilkanaście minut przed tragedią zaglądnęła do pokoju dzieci i wszystko było w porządku. Okoliczności zdarzenia bada policja.