Pożar wybuchł wieczorem w mieszkaniu na 11. piętrze bloku na osiedlu Broniewskiego. Na miejsce skierowano 16 jednostek straży. Krótko po rozpoczęciu akcji straż pożarna i policja miały informacje o dwóch osobach poszkodowanych. Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej poinformowała, że jedna z nich - mężczyzna - zmarł mimo próby reanimacji. Druga ranna osoba w poważnym stanie trafiła do szpitala. Później okazało się, że dwóch innych lokatorów, którzy pomagali w ewakuacji, podtruło się dymem. Strażacy gasili pożar zarówno z drabin, jak i od strony klatki schodowej. Do czasu opanowania ognia nie było wiadomo, czy w mieszkaniu nie było więcej poszkodowanych. W czasie akcji dochodziło do niekontrolowanych wybuchów. Z tego powodu strażacy musieli zrezygnować z gaszenia pożaru wodą i użyć piany - mówiła Gołębiowska. Mieszkańcy innych mieszkań opuścili blok tuż po wybuchu. Z bloku ewakuowanych zostało ok. 700 lokatorów; zostali zgrupowani w jednej ze szkół. Tym z nich, którzy nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań miasto ma zapewnić lokale zastępcze. Przyczyna pożaru nie jest na razie znana. Strażacy mówili początkowo, że przypuszczalnie pożar poprzedził wybuch, np. butli z propanem-butanem. Inna hipoteza mówi, że w mieszkaniu mogły eskplodować jakieś bliżej nieokreślone środki pirotechniczne. - Na razie nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować - powiedziała Gołębiowska.