Do tej pory z wody wyciągnięto siedem fragmentów ludzkiego ciała. Podejrzany o zabicie ojca syn ofiary wskazał zalew jako miejsce ukrycia szczątków. Najpierw biegli mieli sprawdzić te fragmenty, które wydobyto jako pierwsze. Dziś prokurator zapowiedział, że w przyszłym tygodniu mają być już gotowe wyniki wszystkich odnalezionych do tej pory szczątków. DNA pozwoli rozwikłać zagadkę śmierci? Co ważne, w gotowej opinii biegłych powinny znaleźć się już nie tylko informacje o DNA, ale także i o ewentualnych ranach zadawanych ofierze. Jak powiedział prokurator, tuż po wyłowieniu fragmentów tułowia, wstępnie stwierdzono tam ślady ran, które mogą pochodzić od noża. Ale tu potrzebna jest właśnie opinia biegłych. Jeśli wyniki badań potwierdzą tożsamość, odnalezione szczątki będzie mogła wreszcie zabrać rodzina i podejmie decyzje w sprawie pogrzebu. To nie było zaginięcie a zabójstwo Eugeniusz Wróbel zaginął 15 października. Bliscy powiadomili policję, skontaktowali się ze szpitalami i przeszukali miasto. W miejscach publicznych rozwiesili zdjęcia zaginionego. Wynajęli też prywatnego detektywa. 16 października informację o zniknięciu ojca przekazała dziennikarzom jego córka. Za pośrednictwem mediów apelowała o pomoc. Rodzina zaoferowała nagrodę w wysokości 10 tys. zł. Tego samego dnia wieczorem policja zatrzymała syna poszukiwanego. Podczas przesłuchań w prokuraturze Grzegorz W. ujawnił przebieg zdarzeń, na podstawie których zarzucono mu zabójstwo (w sądzie, który zdecydował o jego aresztowaniu, nie przyznał się do tego czynu - przyp. red.). Według śledczych, do zabójstwa miało dojść w domu Wróbla, potem poćwiartowane zwłoki zostały przewiezione nad Zalew Rybnicki i wrzucone do wody. Znaleziono już siedem fragmentów ciała Do przeszukiwania rejonu zbiornika zaangażowano policjantów i strażaków. Kilka dni po zbrodni z zalewu wyłowiono dwa fragmenty ludzkiego korpusu. Później w wodzie znaleziono kolejny fragment tułowia i nogę, a w poprzedni weekend - dwie części ludzkiej ręki. Teraz odnaleziono siódmy fragment, najprawdopodobniej część nogi. Poszukiwania na dużą skalę - z użyciem specjalistycznego sprzętu i nurków - trwały około tygodnia. Potem, wobec znikomej przejrzystości wody, zdecydowano o ograniczeniu akcji do pieszych patroli obserwujących powierzchnię zalewu z brzegu. W ostatnich dniach w tej formie poszukiwań bierze udział codziennie kilku-kilkunastu funkcjonariuszy.