Polski kierowca jeszcze po naszej stronie granicy zauważył awarię hamulców i wysiadł, by ustawić trójkąt ostrzegawczy. Niestety, nie włożył klinów pod koła i kolos ruszył z górki wprost na most graniczny nad Olzą. Kierowca nie zdołał już go dogonić. Rozpędzony tir przejechał pół kilometra, po czym staranował turecką ciężarówkę i zatrzymał się na ścianie budynku celnego. Czeskie media uznały za cud to, że nikt nie zginął, a konstrukcja budynku wytrzymała tak potężne uderzenie.