Choć zarządy kopalni "Budryk" i Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), w skład której ma wkrótce wejść kopalnia, deklarują podjęcie rozmów z protestującymi związkowcami na temat aktualizacji wynegocjowanego kilka miesięcy temu porozumienia, na sobotę nie zaplanowano żadnych spotkań. Zarządy warunkują to przerwaniem prowadzonego od poniedziałku strajku oraz okupacji. Według rzecznika kopalni Mirosława Kwiatkowskiego protest zamiera, związkowcy deklarują jednak, że determinacja załogi rośnie. Według komitetu strajkowego, w proteście uczestniczą w sobotę 324 osoby, mają dołączyć kolejne. - Przygotowujemy się do Świąt, ściągamy choinki, światełka, planujemy tu Wigilię z rodzinami. Zaprosimy na nią również prezesów. Chcemy też grupowo oddać krew - powiedział Wiesław Wojtowicz ze Związku Zawodowego Kadra. Związkowcy zaprzeczają też, by górnicy dopuścili się znaczących zniszczeń w okupowanym budynku. Sprawę tę bada prokuratura w Mikołowie, która wszczęła w tej sprawie postępowanie i zabezpieczyła dowody. W przyszłym roku samodzielna obecnie kopalnia "Budryk" ma wejść w skład JSW. Protestujący górnicy chcą zarabiać tyle, ile wynosi średnia płaca w JSW. Oznaczałoby to ponad 700 zł podwyżki. Przedstawiciele trzech związków, które zorganizowały strajk, nie pojechali na piątkowe rozmowy do siedziby JSW. Udział w spotkaniu z zarządami "Budryka" i JSW wzięli natomiast związkowcy z sześciu innych organizacji, które nie popierają protestu i które kilka miesięcy wynegocjowały porozumienie związane z wejściem "Budryka" do JSW. Zostało ono jednak dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, nie zostało więc ostatecznie podpisane. Na projekcie tego porozumienia chcą oprzeć się w dalszych rozmowach zarządy "Budryka" i JSW. Ustalono w nim m.in. rozłożony do 2011 r. harmonogram dochodzenia wynagrodzeń w "Budryku" do średniej w kopalniach JSW oraz włączenie do funduszu wynagrodzeń tzw. dojazdówki, czyli świadczeń na dojazdy do pracy. Związkowcy domagają się wyrównania pensji w "Budryku" do średniej w kopalniach JSW, co oznaczałoby podwyżkę o ponad 700 zł już niebawem, a nie dopiero po 2011 roku. Inne rozwiązanie związkowcy uważają za niesprawiedliwe. Każda doba strajku to dla kopalni ponad 2,5 mln zł strat.