Wcześniej informowano o sześciu poszkodowanych. - Pod względem skali wstrząs można określić jako średnioenergetyczny. Doszło do niego w chodniku badawczym ściany wydobywczej 600 metrów pod ziemią. Przy ścianie pracowało w tym czasie 47 osób - powiedziała rzeczniczka WUG, Danuta Olejniczak-Milian. Wszyscy pracownicy zostali wycofani z zagrożonego rejonu. Pięciu z nich uległo wypadkom, które zakwalifikowano jako lekkie. Pracownicy mają potłuczenia głowy, barku, kręgosłupa. Jeden z nich ma uszkodzony nos. Część poszkodowanych będzie musiała pozostać w szpitalu, pozostałych wypisano do domów. Epicentrum wstrząsu było ok. 330 metrów przed frontem ściany wydobywczej i 30 metrów na wschód od chodnika badawczego. W bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca pracowało w sumie siedmiu pracowników. Nieopodal wypiętrzeniu uległ tzw. spąg, czyli podłoga wyrobiska. Jak powiedział rzeczniczka, przez najbliższą dobę nie będzie można wejść do zamkniętego wyrobiska w obawie przed ewentualnym powtórnym wstrząsem. W środę na miejscu przeprowadzona będzie wizja, która ma ocenić m.in. stan znajdującej się przy ścianie obudowy zmechanizowanej. Prawdopodobnie nie została ona zdeformowana, puściły jedynie niektóre zamknięcia. Wstrząsy górotworu są naturalnym zjawiskiem. Rocznie na Śląsku notuje się ich od ok. 1,5 tys. do nawet kilku tysięcy. Mają różną siłę. Często są odczuwalne na powierzchni, nie powodując jednak większych szkód. Okoliczności wtorkowego wypadku zbada Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Był to pierwszy w tym roku zbiorowy wypadek w górnictwie węgla kamiennego. W tym roku w śląskich kopalniach zginęła jak dotąd jedna osoba.