W niedzielę około godziny 21 właściciel kantoru przyjechał do lokalu po pieniądze. Strzał padł w momencie, gdy mężczyzna stanął przed drzwiami. Został raniony w nogę. Gdy się odwrócił, zobaczył dwóch, dobrze zbudowanych i zamaskowanych mężczyzn. Jak powiedział reporterowi radia RMF FM Ireneusz Brachaczek z cieszyńskiej policji, wiele wskazuje na to, że nie był to napad rabunkowy. Napastnicy nie weszli do kantoru, a chwilę po oddaniu strzału uciekli. Właściciel lokalu został przewieziony do szpitala. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, rana postrzałowa jest powierzchowna. Po napadzie w całym województwie śląskim zablokowano drogi, niestety sprawców nie zatrzymano. Poszukiwania nadal trwają. Właściciel kantoru twierdzi, że nie ma pojęcia, dlaczego został zaatakowany. Podkreśla, że nie ma żadnych długów ani wrogów. Piotr Glinkowski