Katowiccy policjanci i prokuratorzy wyjaśniają przyczynę jego śmierci. Chłopiec zmarł po tym, jak bawiąc się z kolegami na sankach na jednym z osiedli w Katowicach, w chwilę po jednym z upadków, stracił przytomność - poinformowała Magdalena Szymańska-Mizera z miejscowej policji. - Jak wstępnie ustalono, 8-letni chłopiec podczas jazdy na sankach wywrócił się wraz z grupą innych dzieci na śniegu. Po powtórnym wejściu na wzniesienie dziecko straciło przytomność. Wkrótce zostało przewiezione do szpitala, gdzie zmarło - powiedziała Szymańska-Mizera. Do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem w katowickiej dzielnicy Piotrowice. Dzieci bawiły się na niewielkim wzniesieniu między blokami. Nieprzytomnego, leżącego na ziemi chłopca, zauważył przypadkowy przechodzień. - Pozostałe przerażone dzieci, widząc, że chłopiec upadł i nie podnosi się, uciekły - dodała policjantka. Przechodzień próbował reanimować chłopca, natychmiast zawiadomił też pogotowie. Lekarze, mimo natychmiastowej akcji, nie zdołali uratować dziecka. Nie wiedzą też na razie, co było przyczyną jego śmierci. Od matki chłopca wiadomo, że był on leczony na serce. Prokurator już zarządził sekcję zwłok. Szymańska-Mizera zaznaczyła, że z informacji zbieranych przez policjantów w terenie, nie wynika, co mogło spowodować śmierć chłopca. Dzieci, które towarzyszyły Piotrusiowi w zabawie na śniegu, przekazują różniące się od siebie opisy wydarzeń. Śląscy policjanci zaapelowali do rodziców i opiekunów dzieci o opiekę nad nimi podczas zabaw na śniegu i lodzie - brak uwagi i wyobraźni rozbawionych pociech może prowadzić do poważnych wypadków. Funkcjonariusze wskazują też, by możliwie często rozmawiać z dziećmi o bezpieczeństwie.