Jako przyczynę wyprowadzenia prestiżowych klinik ze szpitala - jednego z największych w regionie - przedstawiciele uczelni wskazują postawę spółki zarządzającej obecnie szpitalem. Spółka zapewnia natomiast, że gotowa jest do rozmowy o utrzymaniu klinik, a brak takiej woli przypisuje uniwersytetowi. Sytuacją zaniepokojony jest miejski samorząd. Chodzi o trzy kliniki i katedry: chirurgii, chorób wewnętrznych oraz najbardziej znaną - ginekologii i położnictwa, kierowaną przez szefa Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego prof. Ryszarda Porębę. Profesor wskazuje, że Tychy były ośrodkiem dydaktycznym dla lekarzy przez ponad 40 lat. Wyprowadzenie klinik z Tychów martwi prezydenta miasta Andrzeja Dziubę. - To oczywista strata dla miasta, nie tylko prestiżowa. Działalność kliniki oznacza stały dostęp do najnowszych myśli, rozwiązań i procedur w medycynie; szkoda, że Tychy zostają tego pozbawione - skomentował prezydent. Decyzja o wyprowadzeniu klinik ze szpitala jest następstwem dokonanych w nim przekształceń. Z powodu zadłużenia w maju działalność szpitala w dawnej formule została wygaszona, a po niespełna dwóch tygodniach placówka wznowiła działalność pod szyldem związanej z samorządem województwa spółki Megrez. Samorząd tłumaczył, że to jedyny sposób na uratowanie szpitala. - Spółka Megrez odmówiła trójstronnego podpisania trójstronnego porozumienia ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym oraz Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym w Tychach, nie wykazując do chwili obecnej merytorycznego uzasadnienia tej decyzji - podał uniwersytet w odpowiedzi na pytania PAP. Prezes Megrezu Mariola Szulc przyznała, że spółka nie przystąpiła do takiego porozumienia, bo - jak podkreśliła - nie pozwalają jej na to przepisy. Według prezes Szulc, uniwersytet powinien porozumieć się w tej sprawie bezpośrednio z Megrezem, a takiej inicjatywy - mimo zachęty ze strony spółki - nie podjął. Szefowa Megrezu zapewniła, że spółka nadal ma wolę, by w szpitalu działały kliniki. - Gdy uniwersytet złoży taką propozycję, oczywiście jak najbardziej pochylimy się nad tym tematem (). Dotychczas do spółki Megrez nie wpłynęło żadne pismo dotyczące otwarcia - bo formalnie nie może to być kontynuowanie - oddziałów klinicznych w spółce Megrez - powiedziała Mariola Szulc. - Gdyby uniwersytet wystąpił do Megrezu, podjęlibyśmy rozmowy. Uniwersytet wystąpił natomiast na zasadzie takiej, by Megrez przejął obowiązki dawnego SP ZOZ w stosunku do uczelni. Jako nowopowstały podmiot nie mogliśmy tego zrobić; konieczna jest nowa umowa między dwoma podmiotami - dodała szefowa Megrezu, zapewniając o chęci współpracy z uniwersytetem. Inaczej sprawę postrzegają przedstawiciele uniwersytetu, którzy brak woli podjęcia współpracy zarzucają Megrezowi. Przytaczają korespondencję z wiosny tego roku, w której szpital informuje o swoich kłopotach związanych z przekształceniem, sugerując przejęcie umowy z uczelnią przez spółkę Megrez, która - jak podkreśla uczelnia - nie podjęła inicjatywy, a trójstronnej umowy podpisać nie chciała. Rzeczniczka Uniwersytetu Agata Kalafarska zaznaczyła, że działające w Tychach kliniki "cieszyły się dobrą opinią i prestiżem zarówno wśród studentów jak i pacjentów szpitala". Wskazała, że "podejmowane poza uczelnią i bez uzgodnienia z jej władzami działania, które ograniczają bezę do prowadzenia przez uczelnię kształcenia () nie spotykają się z zadowoleniem ze strony władz uniwersytetu". Działające dotąd w Tychach katedry i kliniki zostają przeniesione do innych placówek: katedra ginekologii i położnictwa będzie działać w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Katowicach, katedra chirurgii w Wojewódzkim Szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu, a klinika chorób wewnętrznych będzie w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 7 w Katowicach. "Uniwersytet nie odchodzi, ale zmienia miejsce wykonywania swoich świadczeń w zakresie edukacji studentów; podpisuje z nami umowy w innych szpitalach na ten sam rodzaj edukacji" - skomentował odpowiedzialny za ochronę zdrowia wicemarszałek woj. śląskiej Mariusz Kleszczewski. Jego zdaniem tyska ginekologia nadal pozostanie prestiżowym oddziałem, ponieważ prof. Poręba, któremu oddział zawdzięcza swój prestiż, pozostanie w szpitalu. Część pracowników straci natomiast uczelnia. Rzeczniczka uniwersytetu zapewniła, że wszyscy pracownicy naukowi zatrudnieni w tyskim szpitalu otrzymali propozycje pracy, jednak część ich nie przyjęła. Dotyczy to m.in. doc. dr hab. Izabeli Ulman-Włodarz, która po 28 latach pracy naukowej wybrała pacjentów szpitala zamiast pracy na uczelni. Natomiast prof. Poręba przechodzi w uniwersytecie na emeryturę, pozostanie natomiast szefem oddziału ginekologii i położnictwa w Tychach. - Szkoda bardzo dobrej bazy dydaktycznej w Tychach i wielu lat doświadczeń - skomentował prof. Poręba, który ubolewa nad odejściem lekarzy-asystentów z uczelni. Pracownicy naukowi wskazują, że specjalizacja ginekologa-położnika bez części zabiegowej nie ma sensu, dlatego większa część pracowników nie przyjęła propozycji pracy. Wróciliby, gdyby w Tychach pozostała chociaż katedra - jeśli nie klinika - uczelni, z możliwością prowadzenia zajęć dydaktycznych.