Informacje o szkodach docierają również do organów nadzoru górniczego. Wstrząs, którego siła oceniana jest na ok. 3,2 stopnia w popularnej skali Richtera, nie spowodował żadnych skutków w podziemnych wyrobiskach ani perturbacji w wydobyciu węgla. Był natomiast silnie odczuwalny na powierzchni, nie tylko w Rydułtowach, ale i okolicznych miejscowościach. Rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej, potwierdził, że do firmy napływają zgłoszenia szkód, m.in. pęknięć w budynkach i innych uszkodzeń. Dotyczy to także obiektów użyteczności publicznej. Zapewnił, że wszystkie zgłoszenia zostaną rozpatrzone zgodnie z obowiązującą w takich przypadkach procedurą. Rocznie firma wydaje na naprawę szkód górniczych niemal 200 mln zł. Do wstrząsu doszło nad ranem Według rzeczniczki Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), Jolanty Talarczyk, do wysokoenergetycznego wstrząsu doszło po 4. rano ok. tysiąc metrów pod ziemią. Takie wstrząsy to naturalne zjawisko na terenie eksploatacji górniczej. Najczęstszą ich przyczyną jest następujące wskutek wydobywania węgla odprężenie górotworu, co skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w nim energii. Takie wstrząsy można porównać do małych, lokalnych trzęsień ziemi. Kopalnia Rydułtowy Anna należy do najbardziej narażonych na wstrząsy w polskim górnictwie. Już kilkakrotnie dochodziło tam do śmiertelnych wypadków. Specjaliści podkreślają, że wstrząsów nie da się uniknąć, chodzi tylko o to, by nie były one niebezpieczne dla górników oraz zabudowań na powierzchni. Stąd konieczność określenia odporności budowli na wstrząsy i ewentualne działania zapobiegawcze. Wstrząsów nie da się uniknąć Z danych WUG wynika, że do silnych wstrząsów w kopalniach na Górnym Śląsku dochodzi średnio nawet ponad trzy razy dziennie. Kopalnie nie mają obowiązku zgłaszania do nadzoru górniczego wszystkich wstrząsów. Rejestrowane są tylko te określane jako wysokoenergetyczne. W ubiegłym roku w kopalniach węgla kamiennego było ich ponad 1,2 tys., podczas gdy w latach 80. notowano ich ponad 3 tys. rocznie. Wynika to nie tylko ze spadku wydobycia węgla, ale także z lepszej profilaktyki. Kopalnia Rydułtowy-Anna, gdzie doszło do środowego wstrząsu, w rankingu nadzoru górniczego została uznana za najniebezpieczniejszą w ubiegłym roku w polskim górnictwie węgla kamiennego. W 2010 r. zginęło tam aż trzech górników. Specjaliści przypominają jednak, że jest to kopalnia szczególnie narażona na wstrząsy i tąpnięcia, których nie sposób dokładnie przewidzieć. W ubiegłym roku doszło tam do dwóch poważnych tąpnięć z ofiarami śmiertelnymi - ostatnie miało miejsce w październiku ubr. Najniebezpieczniejsza z kopalń Według ekspertów nadzoru górniczego, trzy śmiertelne wypadki nie muszą oznaczać, że zakład źle prowadzi profilaktykę. Komisje powypadkowe z reguły stwierdzały, że za tragedie odpowiadają siły natury, a nie ludzkie błędy. Często nawet silne zdarzenia tego typu nie powodują bezpośrednich skutków - wówczas w statystykach zapisywane są jako wstrząsy. Jeżeli nastąpiły szkody pod ziemią lub na powierzchni, zdarzenie kwalifikuje się jako tąpnięcie. Ponad 40 proc. węgla kamiennego w Polsce wydobywa się z pokładów zagrożonych tąpaniami, w tym blisko 15 proc. z miejsc o najwyższym, trzecim stopniu zagrożenia. To jedne z najstarszych zakładów Kopalnia Rydułtowy-Anna powstała w 2004 r. z połączenia kopalń Rydułtowy i Anna. Wcześniej, w 1968 r., do Rydułtów przyłączono rybnicką kopalnię Ignacy. To jedne z najstarszych zakładów wydobywczych na Górnym Śląsku - kopalnia Ignacy powstała w 1792 r., kopalnia Rydułtowy w 1806 r., a Anna, która w tym roku kończy wydobycie węgla - w 1842 r. Na skomplikowaną strukturę geologiczną (liczne tzw. uskoki tektoniczne) w obecnej kopalni nakładają się wieloletnie zaszłości eksploatacyjne.