Droga wojewódzka nr 942 w pewnym momencie została niemal całkowicie zablokowana. Kierowcy nie mieli gdzie parkować, zostawiali auta na drodze i nie można było jej odśnieżyć. Oprócz patrolu ze Szczyrku na miejscu są także patrole z komendy miejskiej policji w Bielsku-Białej, które kierują ruchem i pomagają rozładować korek. Trudna sytuacja W Beskidach od kilku dni padał obficie śnieg, dzięki czemu warunki narciarskie są wyśmienite. Aura skusiła bardzo wielu miłośników szusowania, aby skorzystali z atrakcji oferowanych przez miejscowe ośrodki. Gości w Szczyrku było tak wielu, że zabrakło miejsc parkingowych. Ci, którzy ich nie znaleźli, nierzadko pozostawili samochody na głównej drodze. Uniemożliwiło to m.in. jej odśnieżenie. W sobotę po południu, gdy narciarze zaczęli wyjeżdżać ze Szczyrku, przez który przebiega tylko jedna wylotowa droga - wojewódzka 942, miasto całkowicie się zakorkowało. Taka sytuacja powtarza się często, gdy pogoda sprzyja narciarzom. Zdenerwowani kierowcy informowali o sytuacji m.in. policjantów. Miasto Szczyrk na profilu facebookowym podało, że burmistrz Antoni Byrdy ogłosił "stan klęski żywiołowej". Na Twitterze zdementowało to wieczorem Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Magistrat skorygował później, że burmistrz ogłosił "stan zagrożenia o znamionach klęski żywiołowej" i poprosił o pomoc policjantów. Oficer dyżurny bielskiej policji sierż. Rafał Janas poinformował, że do miasteczka skierowano trzy patrole. "Przyjechało wielu narciarzy, a warunki na drogach są trudne, bo pada śnieg i jest ślisko. Na miejscu są trzy patrole policjantów z wydziału ruchu drogowego, którzy "ręcznie" kierują kierowcami, żeby rozładować zatory" - powiedział. Jak dodał, żeby wyjechać ze Szczyrku potrzeba ok. 1,5 godziny. Korki są jednak sukcesywnie eliminowane.