Marzenie (Marzena Folwarczny, 27 lat handlowiec z Wodzisławia Śląskiego) najbardziej podobał się taniec w rytm muzyki, którą każdy wyobrażał sobie z zamkniętymi oczami. Ona w tym programie chce zaistnieć. - Chciałabym się zobaczyć na okładkach gazet czy w telewizji. Mam nadzieję, że uda mi się to po wyjściu z domu Wielkiego Brata - przyznaje Marzena. Czy są granice prywatności, których nie zdecyduje się przekroczyć? - Nie ma - zapewnia atrakcyjna brunetka. Chłopak grozi odejściem Z postaci, które utkwiły jej z poprzednich edycji pamięta Janusza Dzięcioła i Frytkę. Martwi się trochę, bo jej chłopak nie jest zadowolony z jej planów telewizyjnych. - Straszenie narzeka. Grozi, że ode mnie odejdzie, ale sądzę, że mnie tylko straszy - mówi Marzena. Na razie dostała się do finałowej trzydziestki katowickiego etapu. To właśnie spośród regionalnych finalistów zostanie wybrana obsada domu Wielkiego Brata. Marzena ma nadzieję, że drugiego września wejdzie do programu. Lew parkietu Tomek (Tomasz Flak, 24-letni student administracji z Radlina) potraktował sprawę, jak sam mówi, "na luzaka". - Jestem singlem, więc nie mam zobowiązań. Rozruszam towarzystwo - mówi. Już na castingu zebrał grupkę fanów, którzy będą na niego głosować, jeśli się dostanie. Tomek uchylił nam rąbka tajemnicy i opowiedział o tym jakie pytania zadawano w czasie castingu. - Pytali np. o zdradę. Twierdząco na to pytanie odpowiedziała większość grupy. Ja na takie coś bym się absolutnie nie zgodził. Jeszcze lepsze było pytanie o seks za pieniądze. Dwie czy trzy osoby byłyby chętne - opowiada Tomek. Ręce w kieszeni Renata (Renata Imiołek, 24-letnia pracownica mysłowickiej restauracji) marzy, by odpocząć od problemów, jakie ostatnio miała w życiu. - Ludzie powinni mnie zobaczyć, taką jaka jestem naprawdę, a nie taką jak o mnie niektórzy mówią - mówi tajemniczo Renata. Chciałaby także zaistnieć jako projektant mody. - Co prawda uczę się w studium wizażu, ale skończyłam projektowanie odzieży - wyjaśnia. Jednym z zadań, które na castingu mieli wykonać uczestnicy, było wyrażenie siebie w pozie ciała. - Stanęłam luźno z rękami w kieszeniach. Taka postawa mnie charakteryzuje - dodaje. Zdążył w Katowicach Christian (Christian Lange, 21-letni fryzjer i stylista z Warszawy) nie zdążył na stołeczny casting, a że był delegacji na Śląsku, to załapał się na katowicką edycję. - Poznałem wspaniałych ludzi i cieszę się, że zakwalifikowałem się do najciekawszej trzydziestki - opowiada Christian (to jego prawdziwe imię, urodził się w Niemczech). Jak mówi jest szczery do bólu i nie będzie owijał w bawełnę, jeśli coś mu będzie przeszkadzać. - Zobaczycie - będzie ciekawie! - zapowiada Christian. Łukasz Buszman lukasz.buszman@echomiasta.pl Komentarz dr. Krzysztofa Łęckiego, socjologa z Uniwersytetu Śląskiego Big Brother to program dla ludzi, którzy w żaden inny sposób nie potrafią zaistnieć. Są nudni i nijacy. No bo cóż potrzeba, by zostać "gwiazdą" Wielkiego Brata? Nic. Wystarczy po prostu być. Nie sądzę też, by w reality show widać było jakieś różnice regionalne. Ślązacy, Poznaniacy, Krakusy zaczynają się nam zlewać w jedno, jeśli są w grupie. Jedna owca może być charakterystyczna, ale w stadzie jej nie zauważymy. Casting do "Big Brothera"