Prokurator okręgowa Katarzyna Kuklis nie ujawniła szczegółów, potwierdziła tylko, że wśród przesłuchiwanych jest drugi kierowca autokaru. Na pytanie, czy przesłuchano także właściciela firmy przewozowej z Rudy Śląskiej, odpowiedziała: "nie potwierdzam, nie zaprzeczam". Prokurator zaznaczyła, że wszystkie osoby są przesłuchiwane w charakterze świadków. - Dopiero pełne zgromadzenie materiału dowodowego będzie mogło dać nam podstawy do oceny, czy zachodzą przesłanki do postawienia komukolwiek zarzutów czy nie - powiedziała. Kuklis przypomniała, że najpierw trzeba pozyskać materiały z Serbii. Jak zapowiedziała, prokuratura zamierza przesłuchać wszystkie osoby, które uczestniczyły w wypadku. - Kiedy i w jakiej kolejności to nastąpi, będzie to zależało od stanu ich zdrowia - powiedziała. Prokurator okręgowa podkreśliła, że pierwszeństwo w prowadzeniu postępowania co do samej katastrofy, mają serbskie organy ścigania. - My prowadzimy niejako równoległe postępowanie - wyjaśniła. - W przypadku, gdyby się okazało, że prokuratura serbska oskarży kogoś na miejscu, będziemy rozważali celowość postawienia zarzutów o ten czyn w Polsce - powiedziała Kuklis. Wyjaśniła, że wysokość kary, która grozi za doprowadzenie do wypadku jest podobna w obu krajach. Wówczas skazywanie dwukrotne za ten sam czyn nie ma sensu. - Teoretycznie, gdyby rozbieżność była jednak duża - to wtedy nie ma przeszkód, by oskarżać, ale to dalszy etap - dodała. Prokurator Kuklis powiedziała również, że trwa analiza dokumentacji zabezpieczonej u przewoźnika i organizatora wyjazdu. - Mówienie dziś o nieprawidłowościach jest przedwczesne. Nawet jeśli uznamy, że nieprawidłowości były, to musimy wykazać jeszcze związek przyczynowy między nimi, a wydarzeniami w Serbii - powiedziała. Do wypadku autokaru z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii doszło w piątek ok. godziny 6.30 rano w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci. W sobotę serbskie organy ścigania przedstawiły kierowcy autokaru zarzut ciężkiego przestępstwa przeciw bezpieczeństwu ruchu drogowego. Mężczyzna został aresztowany na 30 dni. Drugiego kierowcę oraz przewodnika wycieczki, którzy podczas wypadku siedzieli najbliżej aresztowanego, po przesłuchaniu zwolniono. Obaj wrócili do Polski.