Tysiąc, która przed trybunałem w Strasburgu wywalczyła odszkodowanie za odmowę prawa do aborcji, poczuła się dotknięta sugestiami gazety, że chciała zabić swoje dziecko. W pozwie przeciw tygodnikowi domaga się przeprosin za naruszenie dóbr osobistych i zadośćuczynienia finansowego. Proces rozpoczął się w marcu. Mimo początkowych deklaracji, stronom nie udało się zawrzeć ugody. Redaktor naczelny "Gościa" ks. Marek Gancarczyk mówił na początku procesu, że tygodnik napisał "kilka podstawowych prawd" i nie widzi powodu, by się z tego wycofywać. W jego opinii, sprawa dotyczy problematyki aborcji, jednak przede wszystkim chodzi w nim o kwestię wolności słowa. Alicja Tysiąc chciała usunąć ciążę, bo urodzenie dziecka mogło grozić jej nawet utratą wzroku. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Na brak możliwości aborcji poskarżyła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro odszkodowania. Kobieta pozwała redaktora naczelnego i wydawcę "Gościa Niedzielnego" za sformułowania zawarte w serii artykułów na jej temat. Jak mówiła w sądzie, najbardziej uraziły ją sformułowania, że otrzymała odszkodowanie za to, że nie pozwolono jej zabić własnego dziecka. Uważa też, że "Gość Niedzielny" bezprawnie ingerował w jej życie prywatne, sugerując, że nie chciała swojego dziecka. Strona powodowa stoi też na stanowisku, że tygodnik bezprawnie opublikował zdjęcie Alicji Tysiąc.