Umieszczanych jest w nich coraz mniej dzieci, zmienia się też forma pobytu podopiecznych w placówkach. Coraz popularniejszą, ale wciąż niedocenianą formą opieki nad dziećmi, są też rodziny zastępcze, których ciągle jest za mało. Festyn, który odbył się dziś z okazji Dnia Rodzicielstwa Zastępczego w Domu Dziecka w Miechowicach, był podziękowaniem dla tych rodzin za dotychczasową współpracę, a także okazją do lepszego poznania się i wymiany doświadczeń. - Nic nie zastąpi dziecku pobytu w rodzinie, z której może czerpać wzorce i wyjść emocjonalnie wzmocnione. Domy dziecka są przekształcane w ośrodki, które mają sprawić, że dzieci będą lepiej funkcjonowały w codzienności - mówi Natalia Bromder-Wiśniowska, Zastępca Kierownika Działu Wsparcia Rodziny Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu. Przykładem w Bytomiu może być Dom Dziecka nr 2, który został przekształcony w placówkę opiekuńczo-wychowawczą "Bezpieczny Dom". Na każdym piętrze funkcjonują tam tak zwane "mieszkania rodzinkowe", gdzie dzieci w różnym wieku pod okiem opiekunów przygotowują posiłki czy sprzątają - mówi Natalia Bromder-Wiśniowska. Nie ma już podawania posiłków w stołówkach, staramy się stworzyć podopiecznym atmosferę choć trochę zbliżoną do rodzinnej. Nic jednak nie zastąpi dziecku rodziny. Kiedy zawodzi ta biologiczna, idealne byłoby, gdyby zajęła się dzieckiem rodzina zastępcza. W Bytomiu funkcjonuje 250 spokrewnionych rodzin zastępczych, 33 niespokrewnione, 5 zawodowych i 4 pogotowia opiekuńcze. To jednak wciąż za mało - mówi Andrzej Łabądź, dyrektor Ośrodka Rodzin Zastępczych "Szansa" (niepublicznego ośrodka adopcyjno-opiekuńczego) w Bytomiu. Rodziny zastępcze są niedoceniane przez państwo, a przekonanie, że prowadzenie rodziny zastępczej jest pomysłem na biznes, jest krzywdzącym mitem. Rodziny, które chcą stworzyć dom obcym dzieciom otrzymują ok. 660 zł zasiłku na jedno dziecko. Muszą też spełniać określone warunki - mieć stały dochód, dobre warunki lokalowe, cieszyć się nienaganną opinią i zdrowiem. Przechodzą też cykl szkoleń pod okiem specjalistów. To są wyjątkowi ludzie, którzy nie dość, że decydują się przyjąć pod swój dach obce dziecko, pracują też z jego rodzicami biologicznymi, by dziecko mogło do nich wrócić - podkreśla Łabądź. A powroty się zdarzają, bo taki jest cel istnienia rodzin zastępczych. Co dzieje się z podopiecznymi, którzy kończą 18 lat? Robimy wszystko, by pomóc im się usamodzielnić - mówi Natalia Bromder-Wiśniowska. Dziecko ma prawo przebywać zarówno w domu dziecka, jaki i rodzinie zastępczej, do momentu ukończenia nauki. Niektóre wracają do swoich domów rodzinnych. Na ile to możliwe, pomaga im także miasto. Wychowankowie domów dziecka mają pierwszeństwo w uzyskaniu lokalu socjalnego, niebawem oddamy też do użytku pierwsze mieszkania chronione - mówi Natalia Bromder-Wiśniowska. Wiadomość pochodzi ze strony oficjalnej Urzędu Miasta Bytomia.