W piątek na katowickim dworcu, późną nocą zakończyła się wyprawa Kierunek Wschód 2008 "Na spotkanie kultur", i pomimo zmęczenia grupa 10 studentów ze Śląska przyznaje jednogłośnie, że była to wyprawa ich życia! Wyprawa Kierunek: Wschód 2008 była pierwszą od 20 lat tak dużą ekspedycją ze Śląska na mongolski step. - Warunki były naprawdę ekstremalne, cały czas w ruchu, cały czas w pociągu, w temperaturze dochodzącej do 40 stopni, jechaliśmy z miasta do miasta, bardzo szybko dopadło nas zmęczenie, ale nie poddawaliśmy się pomimo braku wygód i różnic charakterów, które szybko dały o sobie znać - mówi o wyprawie Mateusz Ślezioński(22l.), organizator. - Mieliśmy jednak cel - zobaczyć miejsca, do których mało kto dociera z naszego kraju - i udało się - mówi. Wyprawa Kierunek Wschód to ponad miesięczna ekspedycja z Katowic do Ułan Bator, na trasie przejazdu młodych trampów znalazły się takie miasta jak Lwów, Moskwa, Irkuck, Ułan Ude, Nowosybirsk i Ułan Bator. - Te miejsca zaskakują swoją gościnnością, wszystkie stereotypy, jakie miałem w głowie o Rosji, Ukrainie czy Mongolii trafił szlag, okazały się być wyssane z palca - mówi Tomasz Będkowski (21l.), jeden z uczestników wyprawy. - W Mongolii przyjmowano nas z otwartymi rękami, a święto Naddam, w którym braliśmy udział, okazało się wielką fetą, a straszono nas, że lepiej trzymać się z daleka - dodaje. To właśnie święto Naddam był jednym z głównych celów podróży młodych podróżników ze Śląska. - W Polsce mało, kto słyszał o tym święcie, a jest to wydarzenie wyjątkowe i unikalne. Zawody zapaśnicze, zawody łucznice i konne, a wszystko w scenerii jakby czas zatrzymał się ponad 200 lat temu - tam się tak wiele działo, że nie wiedzieliśmy, co oglądać najpierw, w dodatku zapraszano nas do udziału w rywalizacji. I skorzystaliśmy - mówi Ślezioński. Tych ekscytujących momentów podczas wyprawy było wiele. - Jezioro Bajkał czy sama Moskwa to miejsca, które robią ogromne wrażenie i wbrew pozorom, wciąż są mało znane, wciąż pokazywane są w Polsce przez pryzmat stereotypów - mówi Ślezioński. - Moskwa to metropolia tętniąca życiem, Bajkał to miejsce zupełnie oderwane od rzeczywistości, jak nie z tego świata, zapierające dech. Najlepsza jednak była Kolej Transsyberyjska, gdzie trwa wieczna impreza mocno zakrapiana procentami - śmieje się Katarzyna Włodarczyk (27l), uczestniczka wyprawy. W Kolei Transsyberyjskiej podróżnicy spędzili blisko 2 tygodnie. - Tam cały czas się coś dzieje, to prawdziwe miasto na kółkach, gdzie odbywa się handel, gdzie trwają nieustające imprezy, zawsze ktoś śpiewa albo polewa - śmieje się Ślezioński. Akcentów imprezowych podczas ekspedycji było o wiele więcej. - W Mongolii częstowano nas wódką w każdym miejscu, podobnie nad Bajkałem czy w Moskwie. Odmawiać nie wypadało, więc musieliśmy mieć mocne głowy. - mówi Ślezioński. Wyprawa Kierunek wschód dla 10 młodych podróżników okazała się prawdziwym wyzwaniem, nie tylko ze względu na dystans do pokonania, ale także ze względu na warunki. - Nie myliśmy się przez ponad miesiąc, spaliśmy także w warunkach ekstremalnych - namiot czy mongolska jurta były na porządku dziennym, także kuchnia pozostawiała wiele do życzenia - mówi Ślezioński. - Ale warto było zaryzykować wakacje inne niż wszyscy - mówi. Z Mongolii grupa 10 podróżników wraca z wrażeniami, jakich mogą im pozazdrościć koledzy. - Nie każdy ma okazję oglądania mnichów buddyjskich podczas modlitw, krajobrazów mongolskiego stepu czy wyspy Olkhom nad Bajkałem. Nam nie udało się spotkać żadnych Polaków w tym rejonie, a szkoda, bo jest tam, co oglądać, może nawet więcej niż w Egipcie, na Teneryfie czy Kanarach - mówi Ślezioński. Wyprawa Kierunek: Wschód to w całości inicjatywa podróżnicza Mateusza Śleziońskiego, 22 letniego studenta Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Wyprawa wyruszyła 26 czerwca w Katowicach. Jej trasa obejmowała min. Lwów, Moskwę, Irkuck, Ułan Ude, Ułan Bator, Jezioro Bajkał i Kijów. Uczestnicy Kierunek: Wschód 2008 wzięli udział w mongolskim święcie narodowym Naadam oraz odwiedzili Pustynię Gobi.