Jak poinformował dziennikarzy prokurator rejonowy w Rybniku Jacek Sławik, mężczyźnie postawiono zarzut usiłowania zabójstwa przy użyciu broni palnej członków swojej rodziny, usiłowania zabójstwa interweniujących funkcjonariuszy policji, spowodowania zagrożenia dla bezpieczeństwa i życia osób postronnych, które były narażone poprzez oddawanie przez mężczyznę strzałów w ich kierunku, oraz nielegalnego posiadania broni. Grozi mu dożywocie. - Nie znamy motywacji działania tego mężczyzny i jego wersji wydarzeń. Podejrzany nie wykluczył natomiast, że odpowie na pytania, które ewentualnie zostaną postawione mu przez sąd - powiedział prok. Sławik. Prokuratura wystąpiła do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego aresztu na 3 miesiące. Jak poinformował wiceprezes Sądu Rejonowego w Rybniku Andrzej Grajewski, posiedzenie w sprawie aresztu zaplanowano na wtorek, na godz. 9. Może usłyszeć kolejne zarzuty Prokuratura nie wyklucza postawienia 39-latkowi kolejnych zarzutów. - Być może zostaną one również rozszerzone o czyny polegające na nielegalnym przechowywaniu amunicji, nielegalnym przechowywaniu środków wybuchowych, być może również inne czyny, które zostaną ujawnione - powiedział prokurator Sławik. Podkreślił, że cały czas na miejscu zdarzenia pracują prokuratorzy i policjanci. - Ilość śladów, jaka została już zabezpieczona i pozostaje jeszcze do zabezpieczenia, jest bardzo duża. Proszę pamiętać, że jest to sprawa bezprecedensowa i wymaga zaangażowania naprawdę bardzo szerokich sił. Prokuratorzy i funkcjonariusze pracują z bardzo dużym zaangażowaniem, można powiedzieć bez przerwy, również w godzinach wieczornych i nocnych. W związku z tym ilość informacji, jaka zostanie zebrana jeszcze na miejscu, powinna być bardzo szeroka i oczywiście zostanie wzięta pod uwagę w toczącym się postępowaniu - powiedział. Według informacji policji i danych zebranych w szpitalach, stan sześciorga przebywających tam poszkodowanych jest stabilny. W najpoważniejszym stanie są żona sprawcy oraz jego szwagier, hospitalizowani w Rybniku i Jastrzębiu Zdroju. Oboje byli operowani, są w poważnym, ale stabilnym stanie. Mają obrażenia klatki piersiowej, a kobieta również głowy. Stan rannych stabilny Podczas sobotniej strzelaniny raniona w udo została także teściowa 39-latka oraz policjant, również postrzelony w nogę. Mniej groźne są rany sąsiadki, postrzelonej w głowę i tułów oraz przewiezionego do szpitala w Katowicach 15-letniego syna zatrzymanego; chłopak został postrzelony w żuchwę. W niedzielę do domu wrócił już teść zatrzymanego, który ma niegroźną ranę ramienia. Także sam napastnik został lekko ranny w czasie interwencji policji. Po opatrzeniu nie było jednak przeciwwskazań do zatrzymania go w policyjnym areszcie. Jak powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, funkcjonariusze wyjaśniają, skąd desperat miał broń. - Obecnie nielegalne zdobycie broni nie jest wcale takie proste. W ubiegłym roku policjanci zlikwidowali kilka magazynów broni należących do gangów, nie ma też stadionu X-lecia, który był swoistym symbolem miejsca, gdzie można nielegalnie ją kupić - powiedział rzecznik. Podkreślił, że ma to swoje odzwierciedlenie m.in. w policyjnych statystykach. - W 2002 r. odnotowaliśmy prawie 1200 przestępstw z użyciem broni palnej, rok temu było ich prawie o połowę mniej - 621 - zaznaczył Sokołowski. Jak dodał, także liczba zabójstw popełnionych za pomocą broni palnej w ciągu 10 lat spadła prawie trzykrotnie. O krok od wielkiej tragedii 39-letni mężczyzna otworzył ogień w sobotę podczas awantury domowej. Poszkodowani to członkowie jego rodziny - w tym nastoletni syn - a także sąsiadka oraz interweniujący policjant. W domu mężczyzny znaleziono sześć sztuk broni długiej i krótkiej - ostrej i gazowej, wśród nich także trudno dostępny karabin Mauser. Znaleziono też górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego. Sprawca nie miał pozwolenia na broń. Mężczyzna z okna na pierwszym piętrze strzelał również do przedstawicieli służb przybyłych na miejsce. Używał kilku sztuk broni. Ostrzelał m.in. ambulans pogotowia ratunkowego i zaparkowany przed domem radiowóz. Zabarykadował się w domu razem z dwójką swoich dzieci. Antyterroryści obezwładnili go, gdy wraz z synem wyszedł na zewnątrz domu. Według informacji ze śledztwa w sobotę mężczyzna wrócił do domu pod wpływem alkoholu i chciał zrobić grilla. Kiedy któryś z domowników sprzeciwił się temu, 39-latek zaczął krzyczeć, wyzywać członków rodziny, a w końcu wyciągnął broń. Wśród prawdopodobnych motywów jego zachowania wymienia się problemy finansowe i nadużywanie alkoholu.