Pani Kasia bynajmniej nie jest pierwszą kobietą w historii cieszyńskiej straży. Od końca lat 90. pracuje tutaj referentka ds. administracyjnych, a od 2000 roku jednostka zatrudnia główną księgową. Jest jednak pierwszą strażniczką. Dlaczego trzeba było czekać tak długo na mundurową? - Przeszkodą były warunki lokalowe. Poza tym organizowaliśmy konkursy, ale panie w nich przegrywały. Prawo stanowi, że dla kobiet i mężczyzn są takie same zadania do wykonania. Pani Kasia jest pierwszą kobietą, która przebrnęła przez konkurs - mówi Kazimierz Płusa, szef Straży Miejskiej w Cieszynie. Katarzyna Szczurek od dawna marzyła o pracy w służbach mundurowych. - Kiedyś nie było mowy o zatrudnianiu pań, a kiedy już zaczęto ogłaszać konkursy, poświęcałam się innej pracy. Kiedy ostatnio zostałam zwolniona, postanowiłam spróbować. Udało się - cieszy się mieszkanka Cieszyna, która została przyjęta na stanowisko aplikantki. Przegląda akty prawne, przygotowuje się do służby. Na miasto na razie nie może wyjść, bo... nie ma dla niej munduru. - Przez tyle lat zatrudnialiśmy wyłącznie panów, że musimy dostosować sorty mundurowe do tej pani. To potrwa maksymalnie dwa tygodnie. Nowa strażniczka jest cieszynianką, więc ludzie ją znają. Tylko jej jeszcze nie widzieli w mundurze - dodaje Płusa. W wakacje, prawdopodobnie w sierpniu, Katarzyna Szczurek rozpocznie trzymiesięczny kurs podstawowy. Dopiero po jego ukończeniu będzie miała pełne uprawnienia. - Obawy są zawsze. Choć mam mieszane uczucia, jestem dobrze nastawiona do pracy. Przełamałam lody, może do straży przyjdzie więcej pań - uśmiecha się strażniczka. STELA