Nic więc dziwnego, że strażacy zbierają na nowy sprzęt. Pomagają im w tym gminy, które obiecały zrzucić się na wóz. Strażacy długo czekali na to wsparcie. W ostatnich dwóch latach gminy zrzucały się na nowe samochody dla policji i pogotowia. W tym roku policja znowu poprosiła o pomoc, ale wójtowie i burmistrzowie uznali, że czas najwyższy wesprzeć strażaków. - Jesteśmy za to wdzięczni, bo średnia wieku naszych wozów gaśniczych przekracza 20 lat - mówi Gazeciecodziennej.pl st. kpt. Jan Kieloch, komendant powiatowy PSP w Cieszynie. - Mamy drabinę z 1971 i bojowego jelcza z 1973 roku. Może nie mają wielkiego przebiegu, ale coraz trudniej zdobyć do nich części zamienne. Nadają się bardziej do muzeum, niż do udziału w akcjach. Poza tym, czas najwyższy iść z duchem czasu. Ostatni raz strażacy dostali nowy wóz przed ponad rokiem, z przydziału komendy głównej. Pojechał do Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Skoczowie. W tym roku Warszawa znowu miała coś dać, ale rząd kazał ministrom oszczędzać i z przetargu nic nie wyszło. - Potrzebujemy ciężki wóz ze zbiornikiem, który pomieści 5 tys. litrów wody. To sprzęt, który najbardziej przydaje się podczas akcji w górach, gdzie nie ma dostępu do wody albo na początku akcji, zanim strażacy podepną się do hydrantów - wyjaśnia komendant. Taki wóz to spory wydatek. Kosztuje ok. 700-800 tys. zł. Komenda Główna PSP zgodziła się pokryć połowę kwoty pod warunkiem, że resztę sfinansują gminy powiatu cieszyńskiego. Samorządowcy się zgodzili. Najwięcej przekaże powiat - 85 tys. zł. - My proponujemy 50 tys. zł - mówi burmistrz Cieszyna Bogdan Ficek. Kwoty każdorazowo muszą akceptować radni poszczególnych gmin. Gdy gminy zbiorą już pieniądze, Komenda Główna PSP, ogłosi przetarg na zakup nowego wozu dla strażaków z powiatu cieszyńskiego. Pojazd powinien dotrzeć do komendy jeszcze w tym roku. TWO