Do protestujących mają dołączać kolejni górnicy. Górnicy mówią, że dostali się pod ziemię "cudownym sposobem". Zapewniają, że nie próbują siłą wchodzić do górniczych wind, których pilnują przedstawiciele zarządu kopalni. Protestujący nie chcą zdradzać szczegółów. Na dół można się jednak dostać, np. schodząc pod drabinie. Protestujący okupują chodnik w pobliżu zbiornika retencyjnego, gdzie węgiel trafia z podziemnych taśmociągów. Zdaniem przywódców związkowych o wyborze miejsca zdecydowały warunki wentylacyjne. Wśród strajkujących jest jeden ratownik. Niedawno związek zawodowy ratowników poparł bowiem protest. Górnicy żądają podwyżki płac o 12 złotych dziennie. Zarząd kopalni proponuje jedynie 5 złotych. Pracownicy chcą jednak zarabiać tyle, ile dostają ich koledzy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wczoraj nie doszło do kolejnej tury rozmów protestujących z zarządami kopalni i JSW, które oświadczyły, że nie mają dla górników nowych propozycji. W liście do protestujących zarząd "Budryka" przypomniał, że strajkujący nie otrzymają wypłat za okres strajku, a liderzy protestu odpowiedzą za jego zorganizowanie przed sądem. Według zarządu, nie przyjmując jego propozycji każdy górnik tylko za ubiegły rok traci ok. 1350 zł. Więcej informacji: