Strajk trwał od godz. 3.45 do 5.45. Protestujący domagają się podwyżek - o 500 zł dla pracowników fizycznych i połowę tej kwoty dla administracji. Spółka odpowiada, że nie stać jej na takie wydatki. W trasy nie wyjechały tramwaje z zajezdni w Bytomiu, Będzinie i Gliwicach. - Tramwaje z zajezdni w Katowicach-Zawodziu kursowały normalnie - powiedziała Alodia Ostroch, rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP (KZK GOP), który jest organizatorem komunikacji w regionie i właścicielem Tramwajów Śląskich. Według Ostroch, w zajezdniach zostało zatrzymanych 68 proc. tramwajów, które miały w tym czasie wyjechać w trasy - 83 ze 122 zaplanowanych pociągów (102 ze 153 wagonów). Rzeczniczka powiedziała, że tam gdzie było to możliwe, na trasach pojawiła się autobusowa komunikacja zastępcza, a linie przyspieszone zatrzymywały się na wszystkich przystankach. W niektórych miejscach w trasy wyruszył tabor o większej pojemności. Ok. godz. 6. tramwaje zaczęły wyjeżdżać z zablokowanych przez dwie godziny zajezdni. Skutki strajku będą jeszcze przez pewien czas odczuwalne. "Sierpień 80", jako jedyny z działających w Tramwajach Śląskich związków, nie porozumiał się ze spółką w sprawie tegorocznych podwyżek płac ustalonych na średnim poziomie 225 zł dla wszystkich pracowników. Spółka zatrudnia ok. 670 motorniczych. Oficjalnie struktury "Sierpnia 80" w firmie liczą ok. 230 spośród ponad 2 tys. wszystkich pracowników. Szef "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek zapowiadał, że wobec fiaska negocjacji po strajku ostrzegawczym związek na przełomie maja i czerwca zorganizuje referendum strajkowe. Członkowie związku żądają podwyżek płac od kwietnia o 500 zł dla pracowników fizycznych, w tym motorniczych, oraz 250 zł dla pracowników administracji. W toku negocjacji chwilowo obniżyli swe żądania do 400 zł, jednak wobec fiaska rozmów powrócili do wcześniejszego stanowiska. Według przedstawicieli Tramwajów Śląskich postulaty "Sierpnia 80" kosztowałyby spółkę do końca roku ok. 2,3 mln zł z funduszy na utrzymanie i remonty infrastruktury, a ta od lat jest zaniedbana. Jej zły stan jest przyczyną częstych wypadków tramwajów na Śląsku. Zdaniem "Sierpnia 80" pieniądze na podwyżki powinien przekazać KZK GOP. Zrzesza on 23 śląskie gminy, spośród których w 13 kursują tramwaje. Przedstawiciele Tramwajów Śląskich wykluczają taką możliwość. Spółka ta, obok stosunków własnościowych, do końca roku związana jest z KZK GOP umową na świadczenie usług komunikacyjnych. W tej sytuacji przekazanie Tramwajom dodatkowych pieniędzy przez zamawiającego byłoby niegospodarnością w świetle ustawy o zamówieniach publicznych - argumentują. Szansą na większe pieniądze dla TŚ jest dopracowywana 15-letnia umowa, która ma związać spółkę z KZK GOP od przyszłego roku. Wraz z innym programem inwestycji - przygotowywanym ze śląskimi miastami i wykorzystującym środki unijne - miałaby ona zapewnić pieniądze przede wszystkim na modernizację infrastruktury. Tramwaje Śląskie świadczą usługi dla KZK GOP na 30 liniach. Sieć TŚ jest najdłuższa w Polsce - obejmuje ok. 350 km torów leżących na terenie 13 miast aglomeracji katowickiej. Kursujące po niej tramwaje przejeżdżają rocznie ok. 19 mln kilometrów. Średni wiek taboru to ok. 30 lat; 5 proc. to wozy niskopodłogowe.