Najlepiej żeby w nich podawali pierogi, ale takie na naszą kieszeń, powiedzmy za maksymalnie 4 zł 50 gr - mówi Patrycja Gadomska, studentka II roku bibliotekoznawstwa i informacji naukowej Uniwersytetu Śląskiego. - No i jeszcze jakieś sałatki. Często je kupuję kiedy muszę dłużej posiedzieć na uczelni - dodaje Michał Łysoń, kolega Patrycji z grupy. - Muszą być ciepłe dania, np. dobre zupy. To ważne szczególnie, gdy jest zimno na dworze - ocenia Olga Boruta, z którą Patrycja i Michał siedzą przy wspólnym stole. Tak według studentów Uniwersytetu Śląskiego powinna wyglądać idealna stołówka. Póki co na uczelni nie ma żadnej, bo poprzedni najemca jeszcze przed wakacjami zrezygnował z gotowania dla żaków. Pomieszczenia po kuchniach świecą dziś pustkami. Pełne są za to bufety powciskane w małe pomieszczenia na wydziałach. Właśnie w jednym z nich ("Gołębnik" na wydziale filologicznym) rozmawiamy ze studentami. - Jeszcze w zeszłym roku na stołówce naszego wydziału zawsze było pełno ludzi. Dużo osób kupowało obiady, szczególnie ci, którzy dojeżdżają z daleka. Teraz wieje pustką - dodaje Boruta. Ta sytuacja ma się zmienić w grudniu, kiedy poznamy nowego najemcę studenckich stołówek. Uniwersytet właśnie rozpoczął procedurę jego wyboru i określił wymagania jakie musi spełnić. - Będzie odpowiedzialny nie tylko za stołówki, ale także bufety, a więc cały system żywienia studentów i pracowników uniwersytetu, nawet w obecnie nieopłacalnych - patrząc jednostkowo - miejscach jak np. Szkoła Zarządzania w Chorzowie. Cena dwudaniowego obiadu nie powinna przekraczać 10 złotych. Z uwagi na to zakładamy, że czynsz będzie pokrywał koszty funkcjonowania lokalu, a nie generował zysków. Nie chcemy zarabiać na studentach. Istotna jest też deklarowana wysokość nakładów finansowych, które dany najemca będzie chciał wydać na modernizację pomieszczeń - wylicza wymagania Magdalena Ochwat, rzeczniczka Uniwersytetu Śląskiego. Podobno są już pierwsi chętni do przejęcia uniwersyteckich stołówek, jednak pracownicy UŚ nie zdradzają jakie to firmy. - Sprawę i tak rozstrzygnie konkurs ofert, więc trudno jest teraz o tym mówić - ucina Ochwat. To, że stołówki wrócą jest już przesądzone, trudnością może być jednak uzyskanie wspomnianych 10 zł za obiad. Wszystko dlatego, że zmieniły się przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym. - Dzisiaj system pomocy materialnej dla studentów nie przewiduje dotacji na działalność stołówek z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Obecnie to student, otrzymujący stypendium na wyżywienie, sam decyduje, gdzie i za ile będzie chciał się żywić - dodaje Ochwat. Łukasz Buszman