Krzysztof Golec, podobnie jak dziesiątki jego kolegów, był zatrudniony zgodnie z układem zbiorowym z 1991 roku. Gwarantował on poziom zarobków i coroczne podwyżki. Holding Węglowy i inne górnicze spółki wypłacały pieniądze, ale zgodnie z umową zawartą w ramach komisji trójstronnej. W związku z tym we wszystkich kopalniach pensje były mniejsze, a po latach uzbierało się kilkanaście tysięcy złotych zaległości. Jeżeli sąd apelacyjny przychyli się do żądań górnika, oznacza to plajtę - twierdzi wiceprezes Holdingu, Waldemar Mróz. To bowiem jak na razie pierwsza tego typu sprawa, ale podobne wnioski złożyło już kilkanaście tysięcy górników.