Cztery festiwalowe dni to nie tylko spora dawka dobrego, przewrotnego kina, ale również spotkania, koncerty i wystawa. - Niektóre punkty programu odbywały się w kameralnym gronie, na inne nieoczekiwanie przybyło dużo osób. Festiwal miał być przewrotny i był - cieszy się Edyta Zachurzok, kierowniczka skoczowskiego Teatru Elektrycznego, gdzie impreza się odbywała. Największym powodzeniem cieszył się film "Elektryczny dom" w reżyserii B. Keatona, do którego akompaniowali muzycy oraz "Gucza! Pojedynek na trąbki" reż. D. Milica. Po raz pierwszy przed kinem zorganizowano ogródek, w którym po seansach kinomaniacy spotykali się i dyskutowali o obejrzanych filmach. Najciekawsze okazało się spotkanie-niespodzianka z Adamem Wyrwasem, animatorem lalek w filmie "Piotruś i Wilk" nagrodzonym Oscarem. - To niesamowite przeżycie dla kogoś kto oglądał film. Lalki można było dotknąć, zobaczyć z czego są wykonane i dowiedzieć się, jak misterną pracą jest animacja. Aby powstała jedna sekunda filmu animator musi modelować lalkę 24 razy - dodaje Zachurzok. Niezwykłym przeżyciem okazał się również koncert zespołu The Complainer& The Compleiners. Trudno powiedzieć jakiego gatunku muzykę zespół prezentował, była to więc jedna z najbardziej przewrotnych propozycji festiwalowych. Podczas imprezy ogłoszono plebiscyt na najlepszy festiwalowy film. Widzowie wybrali rosyjsko-ukraiński film "Kierowca dla Wiery" reżyserii P. Czuhraja. DOROTA KOCHMAN