Osyra zaprzecza, by on sam, jego komitet wyborczy, czy też miasto, stały za zawieszeniem banneru - podpisanego jako "Akcja społeczna" i promującego wolontariat. Wskazuje, że jako prezydent nie ma możliwości zdejmowania takich bannerów z prywatnych budynków. Dodaje, że nie ma nic przeciwko nim i pyta, czy ktoś z pozostałych uwiecznionych tam osób opowiada się przeciw wolontariatowi. Jak powiedział w czwartek szef biura prof. Buzka Tadeusz Oleksy, jeżeli prezydent Mysłowic nie ściągnie banneru, sprawa prawdopodobnie trafi do komisarza wyborczego lub sądu w trybie wyborczym - poprzez komitet wyborczy kandydata na prezydenta Mysłowic z ramienia PO Bernarda Pastuszki. Będzie wtedy dotyczyła bezprawnego wykorzystania wizerunków Buzka i Rojka w materiałach wyborczych. Najpierw jednak trzeba ustalić, kto zawiesił banner. - Jako biuro posła do Parlamentu Europejskiego prof. Jerzego Buzka zareagowaliśmy bardzo ostro, ponieważ kandydat pan Grzegorz Osyra nie uzyskał zgody na publikacje wizerunku przewodniczącego PE. Do komitetu wyborczego pana Osyry wysłaliśmy powiadomienie, aby natychmiast plakat zdjął i nigdzie nie umieszczał wizerunku pana przewodniczącego - powiedział Oleksy. Pełnomocniczka wyborcza komitetu Nowe Mysłowice, z ramienia którego kandyduje Osyra, Danuta Żołna powiedziała, że wniosek do tego czasu do niej nie dotarł, jednak komitet nie ma z bannerem nic wspólnego. Z kolei kandydat PO na prezydenta Mysłowic poinformował, że rano odebrał telefon od przedstawicieli katowickiego biura poselskiego prof. Buzka, deklarujących m.in. udzielenia jego komitetowi pełnomocnictwa w tej sprawie. Według Pastuszki banner, który zawisł na budynku przy ul. Krakowskiej, wykorzystuje wspólne zdjęcie prezydenta Mysłowic, szefa PE i lidera Myslovitz i jednej z miejskich urzędniczek, powstałe w 2008 r. podczas konferencji prasowej przed organizowanym wówczas w Mysłowicach przez Rojka Off Festiwalem. Banner opatrzono hasłem: "To, co nas łączy". Menedżer Artura Rojka Maciej Pilarczyk powiedział, że dzwonił już do Osyry, pytając, dlaczego to zdjęcie jest wykorzystywane w kampanii. Prezydent - według jego relacji - udał najpierw, że nic nie wie, a potem stwierdził, że widział banner. - Na tym billboardzie jest ewidentnie napisane jego hasło wyborcze - podkreślił Pilarczyk, dodając, że to już kolejny raz, gdy zdjęcie artysty wykorzystywane jest do "lokalnych rozgrywek". Zaznaczył też, że rozważy kroki prawne w tej sprawie po pierwszej turze wyborów. Osyra w rozmowie z PAP mówił o bannerach w liczbie mnogiej. Dodał, że próbował już tłumaczyć przedstawicielom biura prof. Buzka, że nie wie, kto stoi za bannerami, że ani komitet ani on, nie mają z nimi nic wspólnego. Pytany, czy jest przeciwko umieszczeniu jego wizerunku na bannerze, odparł, że wspiera wolontariat. Pytany o fakt, że takie samo jak na bannerze zdjęcie i hasło, znajdują się też na jego stronie internetowej, prezydent Mysłowic zaznaczył, że "mogły komuś się spodobać", a strona ma codziennie parę tysięcy odwiedzin. Podkreślił, że o ile tylko takie bannery nie są rozwieszane na budynkach, których właścicielem jest miasto, on nie ma możliwości ich usunięcia. - Są instrumenty - trzeba dotrzeć do tego, kto jest autorem, kto zrealizował tę kampanię społeczną. A ja tak naprawdę pytam, czy pan premier Buzek jest przeciwko wolontariatowi czy ew. czas, kiedy był i uczestniczył w tych targach wolontariatu, czy pan Rojek, który kiedyś je robił i już ich nie robi - czy oni są przeciwni. Ja tego nie wiem, bo ja dalej jestem za tym, żeby one były, tak nawiasem mówiąc. Mnie osobiście to tam nie przeszkadza - zadeklarował Osyra.