Samorządowcy z Czech już kilka lat temu proponowali, aby Olzę oddać turystom. Chcieli nawet, aby wzorem Mazur organizować na granicznej rzece spływy kajakowe z Karwiny do ujścia rzeki po polskiej stronie. Z pomysłu nic nie wyszło, ale brzegi rzeki zapełniają się. I to w naturalny sposób. Stało się to możliwe po wejściu Polski i Czech do strefy Schengen znoszącej kontrolę graniczną. Znad rzeki zniknęli pogranicznicy, którzy przez cały rok pilnowali, aby nikt nie wchodził do wody. Teraz ograniczeń nie ma więc w ciepłe dni nad Olzą pojawia się coraz więcej ludzi. W upalną niedzielę nad rzeką w Cieszynie i Czeskim Cieszynie pełno było spacerowiczów z dziećmi i psami. Pojawiło się też wiele osób z kocami i koszami pełnymi jedzenia, którzy na brzegach (głównie po czeskiej stronie) urządzali sobie pikniki. Nie brakowało też osób, którzy w wodzie moczyli nogi, a nawet miłośników kąpieli. A to za sprawą Stowarzyszenia Promocji i Rozwoju Sportów Ekstremalnych Trotyl, które postanowiło zorganizować na rzece spływ na materacach. - Chcemy ożywić rzekę, a przy okazji dobrze się bawić - przekonywali młodzi ludzie. Niestety, okazało się, że cieszyński odcinek rzeki nie do końca nadaje się do pływania. Olza jest płytka i miejscami materace osiadały na mieliznach. Młodych ludzi to nie zniechęciło. - Będziemy chcieli spotykać się nad rzeką co tydzień. Liczymy, że będzie nas coraz więcej - tłumaczyli. - Fajnie, że okolice Olzy odżywają, że coś tu zaczyna się dziać - cieszyli się przechodnie. W najbliższych latach nabrzeża jeszcze wypięknieją w ramach unijnego projektu "Ciesz się Cieszynem - ogród dwóch brzegów", który przewiduje m.in. stworzenie nad rzeką ścieżek rowerowych i kładek dla pieszych. ER