- Po południu strażakom udało się zaczopować rozszczelniony zbiornik, gaz przestał płonąć. Po dwóch godzinach do postawionej cysterny przepompowano gaz ze zbiornika, który się zapalił i drugiego, w którym także był propan-butan. Akcję można było zakończyć - powiedziała Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej. Strażacy początkowo zakładali, że będą musieli czekać aż cały gaz się wypali. Wcześniej skierowali płomień w górę, tak by nie ogrzewał już tak bardzo zbiornika. Zbiornik był dodatkowo schładzany, by nie doszło do zbyt wielkiego wzrostu temperatury. Pożar rozpoczął się w piątek rano na stacji przy ul. Okólnej. W wypadku ucierpiał pracownik stacji, doznał niegroźnych oparzeń. Został opatrzony przez ekipę pogotowia. Po wypadku zarządzono blokadę okolicznych dróg, policja zorganizowała objazdy. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, od początku starali się ochronić drugi naziemny zbiornik, w którym także był propan-butan (oba zbiorniki mieściły po 4 tys. litrów autogazu). Udało się go odłączyć od instalacji i zażegnać zagrożenie. Mniejsze butle z gazem wyniesiono z niebezpiecznego rejonu. Według policji było ich tam około 100. Strażacy profilaktycznie rozstawili tzw. kurtyny wodne, które zatrzymałyby gaz w sytuacji, gdyby się ulatniał. Na szczęście nie było potrzeby uruchamiania kurtyn - powiedziała Gołębiowska. Nie jest jeszcze znana przyczyna pożaru. Przypuszczalnie doszło do rozszczelnienia przy zaworze. Wszelkie okoliczności zdarzenia będą ustalać policjanci i biegli z dziedziny pożarnictwa. Do podobnego zdarzenia doszło w kwietniu minionego roku na stacji paliw w Ustroniu. Podczas rutynowych prac konserwatorskich doszło tam do rozszczelnienia zaworu zbiornika z gazem, a później wybuchu i pożaru. Jedna osoba została wówczas poparzona, spłonęły też trzy samochody. W październiku rozszczelnienie zbiornika autogazu w pobliżu stacji benzynowej w Skoczowie było przyczyną zablokowania drogi krajowej nr 81, wiodącej z Katowic w kierunku Wisły. Akcja strażaków trwała wówczas ponad 10 godzin.