Makabrycznego odkrycia kilka dni temu dokonali pracownicy sortowni śmieci. Na taśmie zauważono zwłoki mężczyzny. To około 60-letni mężczyzna mający prawie 180 cm wzrostu. Miał na sobie bezrękawnik i bluzę z wizerunkiem smoka, do tego dżinsy i zniszczone buty, tzw. traperki. Jego ciało pokrywały liczne tatuaże: na plecach, przedramionach, klatce piersiowej, a nawet na dłoni. I to wszystkie pewne informacje. Reszta jest na razie przypuszczeniami, domysłami i pytaniami.Prawdopodobnie ciało zostało przywiezione z Mysłowic lub Sosnowca, choć pewności nie ma. Najpewniej ciało mężczyzny znajdowało się w jednym z wielu kontenerów na śmieci i dlatego potem trafiło sortowni. To z tego powodu sprawdzane będą ciężarówki, które transportem takich kontenerów się znajdują. Sekcja zwłok na razie nie wykazała jednoznacznej przyczyny śmierci, dlatego prokurator zlecił dodatkowe, specjalistyczne badania. Wstępnie ustalono natomiast, że na ciele mężczyzny nie ma śladów pobicia, czy zadawania mu jakichś ciosów. Nie wiadomo natomiast kiedy, gdzie i jak mężczyzna zginął, a także jak, gdzie, kiedy i dlaczego jego ciało znalazło się w kontenerze.Prokuratura przyjmuje kilka hipotez, ale na razie śledczy nie ujawniają szczegółów. (mpw) Marcin Buczek