W środę liderzy Solidarnej Polski Beata Kempa i Arkadiusz Mularczyk przyjechali do Tychów, by spotkać się m.in. z pielęgniarkami szpitala oraz protestującymi pracownikami miejscowej fabryki samochodów. Poinformowali, że w sprawie możliwego naruszenia procedur złożony już został wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a wkrótce stosowne doniesienie wpłynie także do prokuratury. - Doniesienie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa narażenia życia i zdrowia pacjentów, którzy będą pozbawieni usług medycznych w określonym okresie czasu. Oceniamy także, że przyjęta forma przekształceń jest próbą obejścia prawa, dlatego zaskarżyliśmy to do sądu administracyjnego - powiedział pos. Mularczyk, kierując te zarzuty pod adresem organu założycielskiego szpitala, jakim jest marszałek województwa. Przedstawiciele marszałka nie zgadzają się z zarzutami, zapewniając, że wszystkie podejmowane działania są legalne i służą naprawie sytuacji zadłużonego na blisko 70 mln zł szpitala. 19 maja zawiesi on działalność, ale 1 czerwca ma ją wznowić prowadzony przez należącą do samorządu spółkę. - Doniesienie do prokuratury byłoby zasadne, gdybyśmy nic nie robili - biernie przyglądali się sytuacji, zostawiając szpital i pacjentów samym sobie i czekając, aż placówka zostanie doprowadzona do ruiny. Podjęliśmy decyzje trudne, ale niezbędne, żeby ratować szpital i zapewnić opiekę medyczną pacjentom z tego terenu - skomentowała rzeczniczka marszałka Aleksandra Marzyńska. Na czwartek przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego oraz szpitala zapowiedzieli konferencję prasową na temat wygaszenia działalności medycznej oddziałów oraz przemian w tyskim szpitalu. Własną konferencję w tej sprawie zapowiedzieli również przedstawiciele Solidarnej Polski oraz związku pielęgniarek. Na czwartkowej sesji sejmiku ugrupowanie to zażąda od marszałka szczegółowych wyjaśnień w sprawie szpitala. Radny Solidarnej Polski Michał Wójcik uważa, że sprawa szpitala w Tychach to skandal i ewenement na skalę ogólnopolską. Jego zdaniem przekształcenia odbywają się z naruszeniem prawa, stąd skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. - Szpital w Tychach jest eksperymentalnie przekształcany w trybie pozaustawowym, zamiast zgodnie z ustawą o działalności leczniczej - powiedział Wójcik. Według niego spółka, która będzie prowadzić szpital, powinna z mocy prawa przejąć wszystkich jego pracowników, a nie zatrudnić od nowa tylko niektórych. Wójcik uważa, że sejmik naruszył prawo, decydując o przekształceniu szpitala w drodze likwidacji. Krytykuje też dokuczliwe dla pacjentów zawieszenie działalności szpitala. Zgodnie z uchwałą sejmiku województwa 19 maja będzie ostatnim dniem działalności Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 1 im. prof. Józefa Gasińskiego w Tychach w dotychczasowej formule organizacyjno-prawnej. Leczenie szpitalne od 1 czerwca przejmie spółka Megrez, w której 100 proc. udziałów ma samorząd woj. śląskiego, natomiast przychodnie pozostaną w strukturze SP ZOZ. Szpital wznowi działalność 1 czerwca. Z ok. 200 osób pacjentów kilkoro trafi do innych szpitali, pozostali 19 maja mają być wypisani do domów. W czasie przerwy w działaniu pacjentami z terenu Tychów i okolic zajmą się szpitale m.in.: z Katowic, Mikołowa, Jaworzna, Pszczyny, Mysłowic, Sosnowca i Szpitala Miejskiego w Tychach. Uruchomiony będzie także system informacji o wolnych łóżkach. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach od kilku lat boryka się z problemami finansowymi, a od kilku miesięcy jego konta bankowe są zablokowane przez komorników, m.in. po wystąpieniu części pracowników z roszczeniami o wypłatę zaległych wynagrodzeń. Jako pierwsze do komornika o egzekucję sądowego nakazu wypłacenia zaległych pensji zwróciły się niektóre pielęgniarki. Zobowiązania i rezerwy na zobowiązania szpitala wynoszą łącznie ok. 68,4 mln zł, z czego zobowiązania krótkoterminowe przeterminowane ok. 27,3 mln zł. Przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego wskazują, że blisko dwutygodniowa przerwa w działaniu szpitala wynika z procedur NFZ. "Spółka, która będzie przejmowała szpital, nie będzie przejmowała go poprzez cesję kontraktu NFZ, bo nie może ( ) - to są wymogi Funduszu. Musi stanąć do konkursu, jak każdy inny podmiot. Musi być zatem wygaszona działalność, NFZ musi dokonać kontroli stanu miejsca, pomieszczeń, środków, personelu i wtedy działalności nie może tam prowadzić inny podmiot" - wyjaśniał w ubiegłym tygodniu PAP wicemarszałek woj. śląskiego Mariusz Kleszczewski.