Emitory dźwięków straszących gawrony, instalowane na drzewach, latarniach nie bardzo się sprawdzają. Taki sposób jest dobry, ale na miejskie gołębie. Jasnogórskie gawrony i wrony są na takiego straszaka za mądre. Odlatują gdy słyszą nieprzyjemny hałas, potem szybko wracają. Potrafią kojarzyć fakty i wyciągają wnioski. Kiedy słyszą głos drapieżnika, wypatrują wroga. A skoro wroga nie ma, to i nie ma też niebezpieczeństwa. Lekceważą więc skrzynki udające sokoły czy jastrzębie. Miasto zwróciło się więc o pomoc do sokolnika - Sławomira Sularza z Myszkowa. - Obawiam się, że jest już bardzo późno na rozpoczęcie odstraszania gawronów i wron w parkach podjasnogórskich - mówi sokolnik. - Te ptaki budują przecież gniazda, przygotowują się teraz do składania jaj. Będą walczyć o terytorium. Jeśli jednak uda się przegonić większość gawronów spod Jasnej Góry, turyści i pielgrzymi nie będą narażeni na pozostawiane przez nich nieczystości. Miasto jeszcze nie podpisało z sokolnikiem umowy. Im później sokoły zaczną patrolować jasnogórskie parki, tym mniejsze są szanse na przegonienie gawronów. Być może pomogą jastrzębie z hodowli Sularza, których wrony i gawrony boją się jeszcze bardziej. Sokoły i jastrzębie Sularza mają nadajniki radiowe, dzięki którym można je zlokalizować. Mają też przyczepione kapsułki z adresem i numerem telefonu hodowcy, aby można było go zawiadomić o odnalezieniu ptaka.