Do śmiertelnego wypadku doszło w czwartek około godziny 13. Według wstępnych ustaleń policji, pochodzący z Tychów chłopak zjeżdżał ze znajomymi ze stoku Czantoria w Ustroniu. Gdy nie dotarł na dół, zaczęli go szukać. W międzyczasie nastolatka na skraju lasu znalazł inny narciarz. 17-latek prawdopodobnie uderzył w drzewo. Wezwani ratownicy i medycy przeprowadzili reanimację, obrażenia okazały się jednak śmiertelne. Wypadł z trasy i uderzył w drzewo Przyczyną zgonu młodego mężczyzny były najprawdopodobniej poważne obrażenia kręgosłupa i głowy, których doznał wskutek upadku. To kolejny w tym tygodniu śmiertelny wypadek narciarza w Beskidzie Śląskim. W poniedziałek w Szczyrku, na jednej z najtrudniejszych w tych górach trasie - "Bieńkuli" - zginął 52 letni mężczyzna. Do wypadku doszło trasie nr 5. Narciarz wypadł z nartostrady i uderzył w drzewo. Ratownicy GOPR udzielili rannemu pierwszej pomocy i zwieźli go na dół, gdzie czekała karetka pogotowia ratunkowego. Mężczyzna, pomimo wysiłków lekarzy, zmarł w czasie reanimacji. Czarna seria w Beskidzie Śląskim W czasie zjazdu miał założony kask ochronny. Okoliczności wypadku badają policjanci ze Szczyrku. Trasa "Bieńkula" jest uważana za jedną z najtrudniejszych w Beskidach. Prowadzi z Hali Skrzyczeńskiej do Czyrnej. Przy półtorakilometrowej długości różnica wzniesień wynosi około 400 metrów. Poprzedni tragiczny wypadek zdarzył się tam w lutym 2010 r. Zginął wówczas 25-letni instruktor narciarstwa, który także wypadł z trasy i uderzył w drzewo.